Jesteśmy właśnie w szczytowym okresie, jaki co roku przychodzi na przełomie listopada i grudnia w naszej branży. Wypadałoby więc tradycyjnie opisać jak się prezentują zimowe zarobki dostawców jedzenia w tym roku. A jest o czym pisać. Kurierzy większości aplikacji bez wątpienia mogą być obecnie bardzo zadowoleni, gdyż zapotrzebowanie na naszą pracę jest teraz zdecydowanie duże. Firmy mają problem z obstawieniem zamówień i siłą rzeczy tradycyjnie o tej porze roku – w większości – sporo inwestują w opłacanie kurierów.
Obecnie jeżdżę na 3 appkach. Jest to Uber Eats, Bolt Food i Wolt. Siłą rzeczy to o nich mogę napisać najwięcej. Zanim jednak do nich przejdę wspomnę kilka słów o konkurencji. Niestety o Glovo nic powiedzieć nie mogę. Informacje o nich w zasadzie do mnie ostatnio nie docierają. Słyszałem tylko, że po niezłych stawkach jesienią, kilka tygodni temu zaskakująco pogorszyli warunki – nie wiem jednak na ile jest to wiarygodne info.
Stuart zniechęcił mnie latem do tego stopnia, że nie chce mi się nawet czytać ich komunikatów. Niemniej – mimo to – czasem coś mi się rzuci w oczy i ostatnio wyskakują mi powiadomienia o naprawdę imponujących mnożnikach. Być może poszczególne kursy najlepiej opłacane są właśnie we francuskiej appce. Pyszne natomiast – z tego co słyszałem – zimą dopłaca 5zł do każdego kursu. To rewolucyjny krok dla tej firmy i chyba pierwszy raz w historii zimowe warunki finansowe w pomarańczowej appce stają się prawie konkurencyjne z innymi firmami.
Korespondencyjny pojedynek.
Bolt i Uber doskonale zdają sobie sprawę, że większość kurierów oprócz ich appki używa jeszcze innych. W związku z tym, w tym roku wyjątkowo wcześnie – bo już pod koniec września – zaczęły zażarcie walczyć o nasz (bez)cenny już teraz czas. Estońska aplikacja poszła na początek w coraz lepsze mnożniki. Uber w tym samym czasie uruchomił questy, które w tym roku już na wstępie były całkiem ciekawe. Z biegiem czasu rywalizacja ta stawała się tylko coraz ciekawsza. W listopadzie Bolt odkurzył zapomniane już niemal bonusy, które w najlepszym okresie sięgały 7zł ekstra za kurs. Uber natomiast ciągle śrubował questy, które obecnie dobiły kosmicznego już poziomu. Za część kursów wychodzi już ponad 10zł netto samej dopłaty. Dość powiedzieć, że w kończącym się właśnie tygodniu, w godzinach lunchowych (12-15) mogło wystarczyć zrobienie 8 kursów, za które wpadłoby 90zł z tytułu tylko i wyłącznie questów!.
Questy te były chyba swego rodzaju knock outem dla Bolta, bo w środę niejako rzucili rękawicę i bonus na estońskiej appce został dość niefajnie pogorszony. Tak czy siak zarówno na Uberze, jak i na Bolcie można tej zimy zarobić zdecydowanie lepiej niż w ostatnich latach.
Ten kolega co podczas zadymy idzie do ubikacji.
Podczas gdy Uber i Bolt walczyły o naszą uwagę, Wolt zachowywał się jak ten anegdotyczny kolega, który podczas zadymy idzie do ubikacji, a po wszystkim wychodzi z tego kibla wymachując rękami i dziwi się, że już się skończyło. Podczas tzw spotkań partnerskich on line Staś wytrwale tłumaczył, że stawki muszą latem spadać. Podawał znane i słuszne zresztą argumenty o mniejszej liczbie zamówień i większej liczbie kurierów. Niestety kiedy przyszła jesień, a teraz już nawet zima. Wolt zapomniał tak jakby o tym i wciąż proponuje nam pracę po najniższych stawkach, do jakich zszedł latem. Jesienią Wolt wymachiwał więc bonusami, które pomijając już fakt, że kwotowo nie imponowały, to jeszcze były trudne do wykonania.
Tego typu strategia najwyraźniej się nie sprawdziła. Wielu kurierów postanowiło powiedzieć Woltowi – SORRY TANIO JUŻ BYŁO – i zdecydowało się na korzystanie z innych aplikacji, a zlecenia z Wolta brali sporadycznie, albo i wcale. Problem z obstawieniem zamówień najwyraźniej jest spory, gdyż w miniony wtorek zaproszono na Złotą kilkoro z nas i zapytano co można by zrobić, abyśmy chętniej jeździli dla niebieskiej appki.
Na wstępie dowiedzieliśmy się, że trudno będzie o to, aby całościowo znacząco większe pieniądze trafiły do kurierów. Polski oddział ma określone zadania i założenia do zrealizowania i niestety mają nieco związane ręce w kwestii wysokości naszych zarobków. Od nas jednak chcieli usłyszeć w jaki sposób można by poprzesuwać pieniądze, tak aby zostały lepiej wykorzystane i stworzyły bardziej atrakcyjne warunki dla kurierów.
Na spotkanie celowo zaproszono różnych kurierów, tak więc zarówno skuterowcy, rowerzyści, jak i kierowcy mieli swoich reprezentantów. Byli ludzie jeżdżący na kilku appkach, ale też tacy korzystający wyłącznie z Wolta. Głownie byli to kurierzy z dłuższym stażem w firmie, ale też był kolega pracujący od niedawna. Wiadomo, że każdy ma swój punkt widzenia. Pomysłów było więc wiele, ale częściowo wykluczały się nawzajem. Zadaniem zespołu Wolt jest teraz wybranie najlepszych z nich i poukładanie tego w sensowny sposób.
Pierwszy efekt tego spotkania mamy już w ten weekend. Bonusy mają od dziś charakter progowy i każdy może liczyć na to, że dostanie jakieś dodatkowe pieniądze za liczbę dostaw jaką sobie zaplanuje. Nie musi już się obawiać, że nie wejdzie mu odpowiednia liczba zamówień w wyznaczonych przez Wolta godzinach. Nie będzie odrzucał długich kursów, którymi ryzykowałby stracenie bonusa. Również opóźnienia w restauracji, czy na jakimkolwiek innym etapie dostawy nie uwalą mu też szansy na dodatkowe pieniądze. Tę zmianę oceniam jako bardzo dobrą. Kwoty zawarte w tych bonusach może specjalnie nie imponują, ale już zbliżają się chociaż do Bolta. Myślę, że był to jeden z tych pomysłów, który najłatwiej było wprowadzić. Inne zapewne wejdą w życie w najbliższej przyszłości i kto wie być może dadzą szansę Woltowi powalczyć o kuriera. Szczególnie może się tak stać w nowym roku, kiedy konkurencja zapewne zluzuje z „pompowaniem” w nas kasy.
Masz jakieś pomysły?
Nie chciałbym wychodzić przed szereg i pisać o innych pomysłach jakie padły. Doświadczenie życiowe mówi mi, że przedwczesne mówienie o takich sprawach, może im tylko zaszkodzić. Niemniej nic nie stoi na przeszkodzie, żebyście i Wy napisali w komentarzach swoje pomysły. Pamiętajcie jednak, o zastrzeżeniu, że całościowo pieniędzy więcej nie będzie. Żeby coś podnieść, coś trzeba zmniejszyć, lub wręcz zlikwidować.
Skąd taka szczególnie dobra zima?
Na obecną sytuację w naszej branży, aplikacje solidnie pracowały w zasadzie od wybuchu wojny za naszą wschodnią granicą. Pisałem o tym zresztą latem. Prym w pierwszym okresie wiódł Uber, a w obecnym roku pałeczkę przejął Wolt. Niemniej prawie każda aplikacja stale pogarszała nasze warunki pracy, zatrudniając przy tym coraz więcej kurierów. Zadowolenie każdego z nas z osobna przestało mieć dla nich znaczenie. Podejrzewam, że mnóstwo było osób, które chciało spróbować swoich sił w delivery. Po chwili jednak zszokowani tym, że pracują prawie za darmo, dawali sobie z tym spokój. Co gorsza odeszło też sporo starej gwardii.
Co dalej?
Oczywiście pamiętać musimy, że teraz jest nasz czas. Teraz – zimą – to my dyktujemy warunki i zawsze tak było. Pojawia się jednak pytanie, czy ta szczególnie dobra dla nas zima, daje jakąś nadzieję na to, że kiedy zrobi się cieplej – a nawet już wcześniej, bo pierwsze spadki w liczbie zamówień pojawiają się zwykle już w połowie stycznia – będziemy mogli liczyć na to, że nasze zarobki będą w końcu wyższe niż w latach ubiegłych?
Odpowiedź na to pytanie jest trudna. Z jednej strony na ulicach wyraźnie widać, że wielu naszych kolegów z Ukrainy urządziło się już w Polsce na tyle, żeby znaleźć sobie inną pracę. Moje wrażenie jest takie, że w ostatnich miesiącach jest ich coraz mniej na delivery. Z drugiej strony od kilku miesięcy pojawiło się sporo dostawców z krajów kaukaskich, czy też Afryki. Czy są to beneficjenci afery wizowej, która wyszła na jaw przed wyborami? Czy może zostali po prostu zaproszeni do pracy przez aplikacje? Trudno powiedzieć. Ja jeszcze przed wybuchem wojny podejrzewałem, że Uber ściąga do Polski kurierów z Indii, czy Pakistanu i zatrudnia ich na innych zasadach niż nas. Sugerować to mógł nielogiczny – z ekonomicznego punktu widzenia – sposób pracy tych dostawców. Czy teraz nie ma miejsca – nie tylko zresztą na Uberze – taka sytuacja? Zapewne to tylko moja teoria spiskowa, ale…
Wbrew temu jakie wrażenie możecie odnieść czytając mojego bloga ( 😛 ), jestem osoba o optymistycznym usposobieniu. Chcę wierzyć i w sumie wierzę, że nadchodzą dla nas nieco lepsze czasy. Z drugiej strony kiedy zapytałem na spotkaniu Karola, czy możemy liczyć, że nasze stawki w nowym roku nie spadną… odpowiedział, że nie może nam tego obiecać.
Uczciwość ze wszystkich stron byłaby wskazana w tej branży. Do tego jasność przepisów i wymagań. Traktowanie pracownik – pracodawca, a nie użytkownik – aplikacja.
Widzę, że po zmianach na rzecz odchodzenia od umów zlecenie branża zmieniła się w śmietnik i grę w której wygrywają ci, którzy mają „kody” (czyli oszukują). Zmieniają „na niby” środek transportu na taki, który daje więcej zleceń, pożyczają telefon z aplikacją koledze by zbić koszty zatrudnienia, itp itd
Efekt: aplikacje nie chcą mieć z kurierami do czynienia i stawiają na pośrednictwo pracy z dziwolągiem prawnym w postaci umowy najmu za rozwożenie jedzenia. Nie patrzą na jakość usługi bo to nie ich pracownicy.