Przejdź do treści
Strona główna » Blog » Dostawca Uber Eats » BREAKING NEWS: Wielkie zmiany w Uber Eats

BREAKING NEWS: Wielkie zmiany w Uber Eats

Sensacyjną informacją przywitał nas Uber Eats dzisiejszego poranka. W Uber Eats zajdą ogromne zmiany. Mam więc dla Was dwie wiadomości, jedną dobrą, drugą złą. Od której zacząć?

Dobra wiadomość.

Coś co od lat negatywnie wyróżniało Eatsa od pozostałych aplikacji w Polsce zostało w końcu zmienione. Mam tu na myśli oczywiście fakt, że – jak dotąd – akceptując kurs nie mieliśmy informacji o tym, gdzie zakończy się dostawa. Jak wiadomo było to dosyć uciążliwe. Utrudniało planowanie pracy, a także powodowało ryzyko, że trafimy w rejony, w które nie chcielibyśmy trafić. Oczywiście szczególnie problematyczne to było wtedy, gdy zbliżaliśmy się do końca pracy w danym dniu (czy też wyjściu na Ubera). Wielu dostawców z tego powodu decydowało się wyłączać tę appkę nieco wcześniej, niż robiłoby mając wiedzę o tym, gdzie po danym kursie wylądują.

Jak to ujął Uber – wkrótce – zanim akceptujemy kurs będziemy mieli, nie tylko informacje, gdzie znajduje się klient do którego jedziemy, ale również jaką opłatę za daną dostawę otrzymamy. Sytuacja taka nie tylko usuwa opisane przeze mnie powyżej niedogodności. Powoduje też, że Uber staje się równie dobry, jeśli chodzi o łączenie dostaw, jak Bolt, a lepszy niż Wolt. Obecnie bez wątpienia najlepiej łączącymi się appkami będą te dwie zielone.

Czytając tytuł maila jaki dziś otrzymaliśmy od Ubera, czyli: „Nadchodzące zmiany w Polsce”, spodziewałem się – prawdę mówiąc – że dobra wiadomość będzie taka jaka w rzeczywistości jest. W tej kwestii Uber został w tyle za konkurencją i mimo że płacili najlepiej ze wszystkich, wciąż wielu kurierów nie chciało podjąć z nimi współpracy. Tak samo jak spodziewałem się, co będzie dobrą nowiną, byłem mocno przekonany, że pójdzie za tym również zła informacja. Za długo jestem w tej branży, żeby nie wiedzieć jak działają te mechanizmy. Aplikacje w przeszłości, często dawały kurierom coś, czego Ci się wcześniej domagali, a jednocześnie, lub chwile później zmieniały system tak, że całościowo kurierzy wychodzili na tym jak Zabłocki na mydle. Jeśli aplikacja daje coś kurierom, zazwyczaj należy oczekiwać, że będzie trzeba za to w jakiś sposób zapłacić.

Zła wiadomość

Niestety nie inaczej jest tym razem. Powiem szczerze – cena którą przyjdzie nam za dzisiejszą zmianę zapłacić jest większa niż się spodziewałem. Niemal równo rok po tym jak Wolt utajnił stawki, Uber zdecydował się na taki sam lub podobny krok. W mailu określono to jako „cennik dynamiczny”. Dzięki niemu opłata za kurs będzie uzależniona od wielu czynników. Według maila cennik dynamiczny zastąpi mnożniki. Pojawia się tu jednak pytanie: Czy aby na pewno tylko je? Czy wciąż będziemy chociaż mieli pewność co do utrzymania stawki bazowej i podstawowej kilometrówki (w Warszawie 5,2zł + 1,8zł za km)? A może jednak te nowe cenniki zastąpią stary system w całości i podobnie jak w Wolcie nie będziemy już wiedzieć praktycznie nic?

Co będzie wpływać na wycenę kursu?

Z tym Woltem nieco przesadziłem. Uber – w przeciwieństwie do niebieskiej appki – zdecydował się chociaż przedstawić nam kryteria wyceny danego kursu. Bez określenia konkretnie w jaki sposób dane czynniki wpływają na kwotę, niewiele to zmienia. No ale – jakby nie było – można ten gest docenić. Czynniki te więc to:

1. opłata podstawowa – nie określono jednak czy będzie znana kurierom
2. szacowany czas realizacji
3. odległość dostawy – no właśnie tu pojawia się pytanie, czy Uber planuje wprowadzić opłatę za dojazd? Jeśli tak, to na jakim poziomie? Czy jako dostawę mamy rozumieć tu rzeczywiście sam proces dostawy, czy kurs jako całość?
4. to, czy jest kilka miejsc odbioru i/lub miejsc docelowych – Jak dotąd Uber zmniejszał nieco podstawę przy kursach łączonych. Jeśli odbiór był z różnych restauracji zmiana była niewielka. Jeśli z tej samej bardziej odczuwalna.


5. Dane historyczne z podobnych kursów wykonywanych przez różnych kurierów w okolicy.

a) czas trwania przejazdów – Ciekawe, czy będzie w tym miejscu uwzględniane jakim pojazdem dany kurs był wykonywany? Trudno wyceniać dostawcy samochodowemu kursy, wyliczając dane na podstawie kursów, jakie wykonano wcześniej rowerem, a rowerowi, skuterem.

b) odległość – Jak już wspomniałem, nie wiadomo, czy z dojazdem czy bez.
c) lokalizacja restauracji i klienta – chodzi tu zapewne o dostępność do danego lokalu. Odbiór z restauracji w centrum handlowym, trwa teoretycznie dłużej niż odbiór z knajpy przy ulicy. Dostawa do klienta na duże osiedle zamknięte, lub do biurowca powinna też potrwać dłużej, niż taka do domku jednorodzinnego.
d) godzina i dzień przejazdu – dostawy w godzinach szczytu oczywiście potrwają dłużej niż te, które wykonywane są w dni i godziny bez wzmożonego ruchu na ulicach, czy restauracjach.

6. trendy sezonowe – jasna sprawa. Zimą opłata będzie wyższa niż latem.
7. wyniki restauracji w przeszłości – trudno powiedzieć o co tu chodzi. Może o opóźnienia w przygotowaniu dań?
8. wartość samego zamówienia – a to ciekawe i sensowne zarazem.
9. obszary i okresy o ograniczonej dostępności dostawców i wyższym niż zwykle zapotrzebowaniu na dostawy – No to też jasne, są to główne czynniki przy ustalaniu mnożników. Wpływa na to wiele czynników, w tym te wspomniane już wcześniej.
10. pory dnia lub tygodnia – też jasne i też wynika częściowo ze wspomnianych już czynników.
11. Niektóre dostawy mogą być także objęte promocjami motywacyjnymi i innymi – Różne kwestie potrafię tu sobie wyobrazić. Na przykład zamówienia opóźnione, zamówienia z alkoholem, czy zamówienia z Maka w pierwszym tygodniu po wejściu kanapki drwala.

Na koniec Uber zaznacza, że „Nowa struktura cen nie uwzględnia żadnych cech osobistych ani danych historycznych dotyczących konkretnej osoby”. Czyli oceny, wskaźniki akceptacji i odrzuceń nie mogą wpływać na późniejsze wyceny kursów dla danej osoby. Oczywiście dochodzą to kwestie wszelkich ewentualnych dyskryminacji z tytułu pochodzenia narodowościowego, czy płci.

Podsumowanie:

Osobiście nie potrafię cieszyć się tymi zmianami. Oczywiście, pierwsza zmiana, o której Wam wspomniałem jest super i na pewno praca na Uberze będzie teraz bardziej komfortowa. Ja jednak byłem w stanie przełknąć tę niedogodność, skoro Uber płacił lepiej niż konkurencja. A ostatnio płacił zdecydowanie lepiej. Znamienne jest jednak, że kiedy – w styczniu tego roku – Bolt również wprowadził zmianę, która uczyniła jego ofertę zdecydowanie lepszą, niż ta od konkurencji, to po 3 miesiącach z dnia na dzień, bez żadnej informacji obniżył stawki to poziomu bliskiego dnu.

Teraz gdy stawki nie będą już jawne, Uber ma możliwość dowolnego zmieniania ich bez informowania kurierów. Przykład Wolta wskazuje, że w takich przypadkach kończy się to też równaniem tylko w dół. Możemy mieć poważne obawy, że zarobki na Uberze również w pewnym momencie, będą niestety raczej spadać do poziomów takich jak u konkurencji. Zapewne nie od razu. Za chwilę najgorętszy okres w roku i Uber nie będzie raczej ryzykował problemów ze znalezieniem chętnych do wożenia na przykład „Drwali”. W najbliższych tygodniach będą zapewne chcieli pokazać, że nie taki diabeł straszny i że zarabiamy tyle co przed zmianami.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Jeśli moje teksty pomogły Ci, albo po prostu uważasz je za wartościowe, możesz wesprzeć mnie za pomocą powyższego guzika:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *