Przejdź do treści
Strona główna » Blog » delivery » Dzieci wesoło wybiegły ze szkoły

Dzieci wesoło wybiegły ze szkoły

Strona główna » Blog » delivery » Dzieci wesoło wybiegły ze szkoły

Przed chwilą zakończył się rok szkolny. Dzieci na pewno są bardzo szczęśliwe, dostawcy jedzenia niestety już mniej. Okres wakacyjny – poza miastami, które są w lecie destynacją turystyczną – jest zawsze czasem wielkiej posuchy w zamówieniach. Co gorsza część z tych, co wesoło wybiegli ze szkoły, postanawia okres wakacyjny wykorzystać… pracując jako dostawca. Popyt na nasze usługi jest więc znikomy. Nie będę jednak w tym felietonie skupiał się na opisywaniu tego mechanizmu. Robiłem to już wielokrotnie, a najszerzej w moim pierwszym tekście – Spring is coming. Tym razem chciałbym raczej podsumować pierwszą połowę roku w kontekście sytuacji kurierów, a w szczególności, to jak poszczególne apki wykorzystują obecną nadpodaż kurierów. Stawki dostawcy jedzenia obecnie są na większości aplikacji naliczane inaczej, niż jeszcze w zeszłym roku.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Jeśli moje teksty pomogły Ci, albo po prostu uważasz je za wartościowe, możesz wesprzeć mnie za pomocą powyższego guzika:)

Słów kilka jednak o lecie 2023

Wolt

Mimo wszystko na początek pokrótce wspomnę, że tradycyjnie z okazji końca roku szkolnego większość apek postanowiła pogorszyć warunki oferowane dostawcom jedzenia. Najdalej posunął się Wolt obcinając o złotówkę stawkę bazową dla kurierów rowerowych, dodatkowo zabierając im jeszcze 10gr z kilometrówki. Kurierzy na skuterze te 10 groszy również stracili. Teoretycznie zadowoleni mogliby być kurierzy samochodowi, którym nieoczekiwanie Wolt dał 20gr więcej na kilometr. Sęk w tym, że obecnie na samochody praktycznie nie ma kursów. Wpadają one niezwykle rzadko, zapewne tylko wtedy, gdy kurierów na rowerze, a przede wszystkim skuterze zupełnie nie ma w okolicy.

Stuart

Stuart też negatywnie zaskoczył swoich – jak to infantylnie zwykł nazywać – Stewies (tak jakbyśmy byli siostrzeńcami kaczora Donalda). Od 26 czerwca zlikwidowano w Warszawie możliwość jazdy poza grafikiem – tzw off slot. Teraz więc aby realizować kursy w Stuart, należy najpierw zapisać się na zmianę w aplikacji Staffomatic. Przy okazji zlikwidowano stawkę godzinową na grafiku najpierw w prawie każdej strefie w Warszawie, a już w drugim tygodniu w każdej. Stuart w komunikacie dotyczącym tych zmian zapowiedział kurierom, że w nowym systemie będą lepsze mnożniki i krótsze dojazdy.

Z dojazdami trudno powiedzieć o co im chodzi. Ostatecznie na slocie, należy być w konkretnym miejscu, o jakim więc dojeździe mowa? Po każdym kolejnym kursie natomiast należy wrócić do strefy, więc tu dojazd jest determinowany odległością poprzedniej dostawy. Gorsze jednak jest to, że mnożniki wcale nie są większe. W badanej przeze mnie w stawkach BUWoS strefie, nowe mnożniki przez większość dnia są mniejsze niż były. Ba! W godzinach popołudniowych są drastycznie mniejsze. Tylko rano widać rzeczywiście wzrost.

Bolt Food i Uber Eats

Bolt od kilku tygodni systematycznie zmniejsza mnożniki. Zmiany niby minimalne, ale jak zsumuje się je z okresu ostatniego miesiąca robią się już całkiem niefajne.

Paradoksalnie jedyną aplikacją, która w tym roku zdaje się nie zauważać ciepłej pory i od dłuższego czasu proponuje kurierom stabilne mnożniki jest Uber Eats.

Brzydkie kaczątko Uber Eats.

Zmiana podejścia do dostawców ze strony Uber Eats jest niewątpliwie sporym zaskoczeniem. Aplikacja ta w minionych latach zyskała opinie jednej z najgorszych, jeśli nie najgorszą na rynku. Poprzednie lato było przez Ubera kompletnie zmarnowane. Brak promocji, brak zamówień, fatalne mnożniki. To wszystko sprawiało, że momentami szkoda było marnować czas na samo logowanie się do tej aplikacji.

Wygląda na to, że miałem rację.

W zeszłym roku, w jednym z wpisów na moim Facebooku wskazywałem, że wygląda mi to tak, jakby Uber Eats postanowił wycofać się z Polski. W ostatnich dniach dotarła do mnie plotka, że rzeczywiście tak właśnie było! Ponoć w zeszłym roku w centrali Ubera planowano zamknąć dostawy jedzenia w Polsce. Ostatecznie dano sobie jeszcze jeden rok na rozbujanie tego biznesu. Efekty było widać dość szybko. Już od października liczba zamówień zamówień zaczęła rosnąc, a wraz z nimi proponowano coraz lepsze warunki kurierom. Prawdziwy boom zaczął się oczywiście w dniu premiery kanapki drwala w McDonalds, od tego dnia przez kilka kolejnych tygodni kurierzy Eatsa – przynajmniej w Warszawie – mogli być w zasadzie spokojni o ciągłość zamówień. Co więcej momentami zamówień było na tyle dużo, że miałem nawet potrójne na Uberze (wcześniej nigdy się takie nie zdarzały). Pod koniec roku dodano też skromna bo skromną, ale jednak – opłatę za dojazd.

Kolejny punkt przemiany tego brzydkiego kaczątka w łabędzia nastąpił w połowie grudnia, kiedy to firma zmieniła nieco swoją strategię finansową w stosunku do kurierów. Zmniejszono nieco Questy, za to wyraźnie poprawiono mnożniki. W ten sposób kursy z Uber Eats stały się bardziej atrakcyjne dla kurierów dorywczych, którzy nie mają kilku godzin dziennie na dostawy, a także tych pracujących na kilku apkach. Być może się mylę, ale wpływ na taką decyzję mógł mieć vlog Dexterowskiego, który planował pewnego dnia pojeździć na Uberze, ale po godzinie, czy dwóch rozczarowany swoim wynikiem wyłączył „z hukiem” tę apkę. W tamtym czasie, bez zrobienia questa jeżdżenie na UE nie miało sensu. Dopiero po zaliczeniu bonusu zarobki zaczynały wyglądać dobrze. Po zmianie, większość kursów w Warszawie na Uber Eats jest już sensownie płatne.

Zaskakująca stabilizacja.

Największą jednak niespodzianką jest fakt, ze przeciwieństwie do lat ubiegłych, a także ogólnej tendencji na rynku, Uber w 2023 proponuje względnie stabilne stawki (a konkretnie mnożniki). W okolicach maja zlikwidowano co prawda questy, ale one już od zdaje się lutego były trudne do wykonania i słabo płatne, więc mało kto za nimi tęskni. Dopiero jesienne i zimowe questy robią różnicę. Mnożniki w Warszawie natomiast w pierwszym półroczu trzymają się bardzo dobrze. Są nieporównywalnie wyższe niż, te które Uber proponował latem zeszłego roku.

Oczywiście z tą przemianą z brzydkiego kaczątka w łabędzia to trochę żart. Uber Eats to apka wciąż nie wolna od wad. Praca na niej też nie przyniesie latem wielkich kokosów. Niemniej z koncernowych apek, chyba tylko oni zauważyli, że w Polsce panuje inflacja, a nie deflacja.

Z Finlandii do Stanów.

W maju ubiegłego roku ogłoszono przejęcie Wolta przez amerykańskiego giganta DoorDash. Popełniłem wtedy, krótką notkę, w której wyraziłem co prawda obawę przed zmiana skandynawskiej korporacji na amerykańską, ale też miałem nadzieję, że pozostawienie u sterów fińskiego założyciela Wolt pozwoli kontynuować pro-ludzką strategię firmy. Niestety klient płaci – klient wymaga. Od tamtego dnia wszystko co wydarzyło się w Wolt udowadnia, że w firmie rządzą już tylko amerykańskie wartości. Jakie? Kasa Misiu, kasa. Niestety za najlepszy sposób na poprawianie wyników finansowych uznano ograniczenie kosztów wynikających z opłat dla kurierów. Na prawdę nieprawdopodobne jest, jak łatwo – w zaledwie rok – Wolt z firmy mającej opinię zdecydowanie najlepszej dla kurierów, firmy, na miejsce w której czekało się tygodniami a czasami miesiącami, stał się w zasadzie jedną z najgorzej płacących apek.

Stawki dostawcy Wolt – zmiana sposobu naliczania.

Kluczowym momentem była zmiana systemu naliczania stawek w lutym bieżącego roku. Pod pretekstem wprowadzenia sprawiedliwszego systemu – opartego na kilometrówce według map, a nie w linii prostej, jak to było wcześniej – zaproponowano kurierom zdecydowanie gorsze warunki finansowe. Cios ten był zapewne najbardziej dotkliwy dla kurierów rowerowych, ale Ci jeżdżący na skuterach, czy samochodem w najlepszym wypadku dostali warunki zbliżone do tych sprzed zmian. Stawki stawkami, ale skandaliczny był też sposób w jaki wprowadzono te zmiany. Kilka dni przed ich wejściem w życie, ogłoszono jak nowe zasady mają wyglądać w praktyce. Kurierzy zostali wówczas po prostu okłamani w żywe oczy. Najpierw w wiadomości z przykładami nowych rozliczeń, a potem podczas spotkania partnerskiego ze Stasiem. Stawki podane w przykładach były około 30% wyższe niż te, które w kolejnym tygodniu kurierzy rzeczywiście zobaczyli w aplikacji.

A potem już z górki.

Co gorsza przez kolejne 5 miesięcy Wolt chętnie korzystał z możliwości dalszego obniżania tych stawek. Ciekawe co by powiedział klient, który dowiedziałby się, że kurier za dostawę może – najczarniejszym scenariuszu dostać nieco ponad 4zł? Rok temu w najgorszym momencie, czyli w mniej więcej analogicznym czasie co teraz, dostawca rowerowy uzyskałby minimum 11zł, a zmotoryzowany 12.

Wprowadzone zmiany wywołały spore poruszenie wśród kurierów niebieskiej apki. Na szybce organizowane były próby strajku, ale w rzeczywistości spaliły na panewce. Część kurierów porzuciła Wolta, inni przez kilka dni nie brali kursów, ale de facto nie zrobiliśmy nic, co zmusiłoby firmę, żeby traktować nas poważnie.

Związki zawodowe w Pyszne.pl

Zdecydowanie większą mobilizacją wykazali się kurierzy Pyszne.pl, którzy do strajku – a nawet kilku doprowadzili. Pyszne to platforma inna niż wszystkie. Kurierzy zatrudniani są bezpośrednio przez firmę i pracują na umowie zlecenie ze stawką godzinową przekraczającą nieznacznie ustawowe minimum. Zarobki te mogą nieznacznie zwiększać np korzystając z własnego sprzętu, czy robiąc bardzo dużo zamówień. Osobiście dziwię się osobom, które pracują dla tej apki, nie mnie jednak to oceniać. Tak czy siak najbardziej doświadczeni kurierzy Pyszne.pl założyli w zeszłym roku zakładowy Związek Zawodowy przy OPPZ Konfederacja Pracy. Jaka była reakcja firmy? Zlikwidowano dodatek stażowy, który premiował – najbardziej doświadczonych kurierów. Fajnie nie?

Decyzja ta, a także szereg innych niedogodności doprowadziło kurierów Pysznego do co najmniej dwóch akcji protestacyjnych. Nie jeżdżę na tej apce, trudno mi rzetelnie opisać szczegóły – oddaje więc tu głos organizatorowi strajku, który dość obszernie wypowiedział się na temat sytuacji w tej aplikacji w styczniu tego roku.

Na czyją korzyść działa teraz ten związek?

Przy okazji wspomnę o kuriozalnej sytuacji z ostatnich dni. Otóż OPZZ Konfederacja Pracy opublikowała manifest tych kurierów, w którym – w skrócie – domagają się oni zmiany sposobu zatrudniania w…. pozostałych aplikacjach. Nie chciałbym aby ten artykuł zamienił się w kolejnego tasiemca, tak więc na razie nie będę bardziej szczegółowo analizował tego tematu. Zwracam natomiast uwagę, że ciekawą sytuacją jest to, że kurierzy, którzy sami niedawno organizowali strajk przeciwko swojej firmie, teraz publikują manifest, który – czy tego chcą, czy nie – realizuje interesy ich firmy w walce z konkurencją. Wystarczy przeczytać wywiad z szefem Pyszne.pl w raporcie Stavy, żeby dostrzec zbieżność jego słów i manifestu.

Klasyczna zagrywka Glovo

Drugą apką, na której nie jeżdżę, ale też wypada ją omówić jest Glovo. Tu z pomocą przychodzi mi Dexterowski, którego filmiki jak zawsze Wam propsuję. Tu też muszę zaznaczyć, że Kacper jeździ głównie w Krakowie i Glovo omawiam Wam więc z perspektywy tego miasta. Wszystkie pozostałe Apki są omówione z perspektywy Warszawy. Jest to istotna informacja, bo w różnych miastach warunki na poszczególnych aplikacjach mogą się różnić.

W sierpniu ubiegłego roku Dexterowski opublikował filmik, w którym powiedział o zmianie modelu rozliczenia na Glovo. Z jednej strony obniżono stawkę bazową do kuriozalnego poziomu 3zł, a kilometrówkę z 1,50zł na 1,10zł. Z drugiej obiecano podniesienie mnożników i wprowadzenie stawki minimalnej za zamówienie. W nowym modelu jest to 7,40zł za zamówienie. Mnożniki rzeczywiście podniesiono do fajnych poziomów, ale tylko na kilka miesięcy. Miesięcy, jesienno zimowych, w których i tak musieliby poprawić warunki, żeby kurierzy chcieli u nich jeździć. Kiedy okres prosperity skończył się… mnożniki spadły do mniej więcej starych poziomów.

Stawki bazowe i kilometrówka oczywiście pozostały zdecydowanie gorsze niż były wcześniej. Możecie o tym usłyszeć na filmiku z marca. W tamtym filmie Dexterowski wspomniał też o wyzwaniach, które w niektórych miastach zniesiono obiecując wyższe mnożniki. Otóż w kwietniu zniesiono je również w Krakowie, ale o mnożnikach przy tej okazji Glovo już nie wspomniało.

Bolt też nie próżnował

W estońskiej apce doszło to dwóch zmian w ostatnich miesiącach. Po pierwsze zlikwidowano bonusy tygodniowe. W ubiegłym roku nawet latem Bolt proponował kurierom Bonusy za określoną liczbę dostaw w tygodniu. Najbardziej aktywni kurierzy mogli liczyć na całkiem sensowe dopłaty przy wykonaniu kilkudziesięciu dostaw tygodniowo. Jesienią, ni stąd ni zowąd opcja ta zniknęła z apki.

W maju natomiast doszło do przemeblowania w systemie naliczania stawek. Baza została podniesiona z 3,5zł na 5zł, natomiast kilometrówka poszła w dół z 2,1zł aż do 1,4zł. Zmiana ta miała promować najkrótsze kursy. Założenie powiedzmy mogłoby mieć sens, gdyby nie fakt, że w Bolt w Warszawie i tak istnieje minimalna kwota opłaty za kurs w wysokości 7zł. Trzeba im jednak oddać, że wraz ze zmianami firma podniosła mnożniki i nawet utrzymała je na niezłym poziomie przez około miesiąc. Ostatnio jednak regularnie mnożniki wracają do mało zachęcających stawek. Na mój gust Bolta opłaca się obecnie odpalać wyłącznie w godzinach lunchowych.

(aktualizacja z 28.07) —> Bolt zlikwidował, lub obniżył minimalną kwotę za kurs. Kilka dni temu dostałem za zamówienie 6.83zł. Firma „zapomniała” o tym poinformować kurierów. Co więcej mniej więcej w tym czasie zamknęła wszystkie swoje chaty na telegramie…

Czy Stuart zawija się z Polski?

Najważniejsze zmiany w Stuart wydarzyły się w ostatnich dniach i opisałem Wam je na początku tego tekstu. Nie była to jedyna zmiana na niekorzyść kurierów w ostatnich miesiącach. Stuart od dłuższego już czasu regularnie podejmował kroki zwiększające wymagania w stosunku do kurierów przy jednoczesnym pogarszaniu stawek.

Kompletna wtopa na slocie.

Zlikwidowanie offslotu było dla mnie raczej równoznaczne z zakończeniem współpracy z francuska firmą. Postanowiłem jednak na potrzeby tego artykułu sprawdzić prace na slocie w praktyce. Wziąłem jeden ze slotów w mało co prawda aktywnej dzielnicy, ale w punkcie mającym nie tylko cały wachlarz Amresta, ale też Pasibusa. Mimo, że byłem jedynym kurierem Stuarta tam, to przez pół godziny nie dostałem żadnego zamówienia.

Nie było to jednak powodem, dla którego odpuściłem sobie dalszą próbę. Otóż przez cały czas aplikacja wylogowywała mi się, gdy tylko wygasił mi się ekran, lub chciałem sprawdzić cokolwiek innego na smartfonie! Co więcej kiedy sprawdzałem logi okazało się, że momentami nie zliczało mi nawet czasu, w którym na pewno byłem zalogowany. Biorąc pod uwagę, że slot jest zaliczony tylko jeśli jesteś 100% on line, mogłem już być pewny, że nawet jak coś mi wpadnie to dostanę za to tylko stawkę podstawową. Takich problemów z wylogowaniem nie doświadczałem jeżdżąc na off slocie. Owszem czasem apka się wylogowywała, ale zdarzało się to sporadycznie, a nie non stop.

Najwyraźniej nie tylko moje wrażanie z jazdy na nowych slotach było tak złe. Zapisy na Sloty w nowym systemie zaczęły się tydzień wcześniej. Niemal natychmiast poziom zajęcia danych godzin sięgnął 96-98% i utrzymywał się taki aż do 26 czerwca. Kiedy sloty już ruszyły, po 1-2 dniach kurierzy bardzo szybko zaczęli zwalniać swoje godziny. W momencie kiedy piszę ten akapit obsadzenie slotów jest już na poziomie poniżej 70%.

Ostatnie tchnienie Stuarta w Polsce?

Zastanówmy się jeszcze, dlaczego w godzinach szczytu przez 30 minut nie wpadło mi zamówienie ani z Pizza Hut, ani z Burger King ani z KFC? Otóż 2 miesiące temu powiedziano mi, że za kilka miesięcy kończy się umowa Stuarta z Amrestem. Nie wiadomo też czy zostanie przedłużona.

Mniej więcej w tym samym czasie zaobserwowałem, że na ulicach pojawiło się całkiem sporo nowiutkich samochodów obrandowanych głównie logiem KFC. Kolejny sygnał miał miejsce niedawno, gdy odbierałem zamówienie z Pizza Hut. Pod restaurację podjechał taki samochodzik KFC i okazało się, że przyjechał po odbiór zamówionej przez kogoś pizzy. Wygląda więc na to, że Amrest zdecydował się chyba na nowo zbudować własną flotę dostawców. Co za tym idzie, Stuart nie jest już im potrzebny. Nie ulega wątpliwości, że francuskiej apki bez Amresta w zasadzie nie ma. Podejrzewam więc, że to po prostu koniec tej firmy w Polsce i ostatnie ruchy, są tylko próbą dojechania najmniejszym kosztem do końca umowy z amerykańskim koncernem.

To jeszcze nie koniec.

Pisze ten artykuł od kilku dni i widzę, że rozrósł mi się niemiłosiernie. Wypadałoby podsumować ten temat i wyciągnąć jakieś wnioski. Doświadczenie uczy mnie jednak, że gdybym zrobił to teraz… to większość z Was nie dotarła by do najważniejszej części artykułu. Wybaczcie mi więc, że na to będziecie musieli kilka dni poczekać. Nie chcę się ograniczać, tak więc analizę sytuacji pozostawię do oddzielnego artykułu.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Jeśli moje teksty pomogły Ci, albo po prostu uważasz je za wartościowe, możesz wesprzeć mnie za pomocą powyższego guzika:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *