W ostatnich dwóch felietonach skupiłem się na kwestiach finansowych. Dziś chciałbym przedstawić Wam porównanie Uber Eats i Wolt pod względem działania Aplikacji. Naturalnie w tekście tym będę się odnosił do tego co napisałem w felietonie Uberman in new Wolt w lutym. Mimo że uważam, iż już wtedy miałem trafne obserwacje i w większości spraw nie zmieniam swojej opinii, to jednak przez te ponad pół roku w Wolt sporo się działo i warto wszystkie te tematy opisać z obecnej perspektywy.
Przyjmowanie zamówień
Gdzie ja właściwie mam jechać?
Myślę, że każdy kto dostarcza na Uber Eats zgodzi się ze mną, że jedną z najbardziej irytujących spraw jest to, że nie wiemy gdzie będzie dostawa dopóki nie odbierzemy zamówienia. Rodzi to szereg problemów. Po pierwsze nie wiadomo, czy ma sens jechać po dane zamówienie. Umówmy się, że jeśli mamy dojazdu – za który nikt nie płaci – kilka kilometrów, a sam kurs jest do bloku obok, to taka dostawa mija się z celem. Tracimy pół godziny, za które dostajemy jakąś śmieszną opłatę. Po drugie, kiedy chcemy już zbliżać się ku końcowi pracy, wyłączamy apkę, bo nigdy nie ma pewności, czy ten ostatni kurs nie oddali nas znacząco od domu.
W Wolt miejsce odbioru i dostawy są znane już przed zaakceptowaniem kursu. Co więcej w ciągu kilku ostatnich miesięcy, firma poczyniła zmiany, które tę kwestię jeszcze bardziej udoskonalają. Mamy już teraz nie tylko podany adres dostawy, ale też to miejsce jest oznaczone na mapce. Dodatkowo od niedawna testowana w Warszawie jest funkcjonalność, dzięki której od razu podana jest szacunkowa kwota jaką zarobimy za dany kurs. W Wolcie mamy więc bardzo dużą kontrolę nad tym gdzie i kiedy pracujemy. Wracając do domu możemy też spokojnie zostawić apkę włączoną. W razie gdy trafi nam się kurs „po drodze” zarobimy dodatkowe pieniądze. Podejście Uber Eats i Wolt w tej sprawie dzieli więc zwyczajnie przepaść. Co ciekawe na przykład w Wielkiej Brytanii, czy Holandii na Uberze te dane są od razu dostępne. Skąd taka różnica w traktowaniu kurierów UE w różnych krajach?
Co jeśli odrzucamy?
W tym miejscu warto zaznaczyć, że w Wolt nieprzyjmowanie, lub zdejmowanie przyjętych zleceń, oficjalnie nie ma wpływu na naszą pracę. Możemy to robić bez żadnych konsekwencji. W Uber Eats jest zarówno współczynnik akceptacji jak i odrzuceń, które prawdopodobnie wpływają na liczbę zamówień, które dostajemy. Nieco szerzej pisałem o tym w dziale o algorytmie Ubera w moim poradniku.
Technicznie
Jak w praktyce wygląda przyjmowanie zamówień na obydwu platformach? W Uber Eats sprawa jest dość klarowna. Mamy określony czas na przyjęcie wezwania. Przez cały czas widzimy „pasek postępu”, dzięki któremu wiemy ile mniej więcej zostało do końca. Nie mierzyłem tego, ale czas ten to prawdopodobnie 1 minuta. W każdym momencie możemy jednym kliknięciem odrzucić dane zamówienie.
W Wolt teoretycznie również mamy jedną minutę. Pojawiają się tu jednak dwa problemy. Po pierwsze nie ma informacji ile z tej minuty już minęło. Jeśli więc zobaczymy/usłyszymy zamówienie później niż na początku, to trudno powiedzieć, ile zostało nam czasu na kliknięcie. Po drugie, każdy chyba kurier tej aplikacji spotkał się już z sytuacją, że zamówienie znikało zdecydowanie wcześniej niż po minucie. Zamówienia podobnie jak w UE można odrzucić przed upływem czasu, ale tylko kiedy jeździmy w trybie zamówień pojedynczych.
Zamówienia łączone
W trybie zamówień łączonych (a taki wybiera większość kurierów) takiej możliwości nie ma. Kompletnie nie rozumiem tego utrudnienia, które wpływa przecież negatywnie na całościowe działanie Wolt jako systemu. Nieatrakcyjne kursy masakrycznie się wydłużają, gdy wielu dostawców nie chce ich przyjąć. Czas ten mógłby się znacząco skrócić, gdyby każdy kurier, który nie chce się zająć daną dostawą (a ma przecież do tego prawo), mógł ją odrzucić już w momencie takiej decyzji – bez oczekiwania aż zamówienie samo spadnie. Wydaje mi się, że ta opcja to jakaś zaprzeszłość z dawnych czasów, kiedy polityka firmy była jeszcze zupełnie inna. Teraz nie ma to żadnego uzasadnienia, a szkodzi głównie klientom.
Fajną rzeczą w Uber Eats jest też to, że następne zamówienie możemy dostać jeszcze zanim zakończymy poprzednie. W praktyce pojawia się ono zwykle jak już jesteśmy pod blokiem klienta. W Wolt kolejne zamówienia mogą wpaść tylko po zakończeniu bieżącej dostawy. Wyjątkiem są tu zamówienia łączone, które wpadają czasem już w trakcie wykonywania poszczególnych kursów. Jest to nieco chaotyczne, ale na pewno korzystne dla kuriera.
Jeśli chodzi o Uber Eats, to zamówienia mogą być najwyżej podwójne. Już przed odebraniem pierwszego zamówienia wiemy, czy będzie ono podwójne czy nie. Ma to oczywiście pozytywny wpływ na robienie questów. Nawet jeśli brakuje nam dwóch kursów, to mamy szanse zrobienia danego zadania, bo podwójny kurs może teoretycznie wpaść nam w ostatniej minucie questa. W Wolt tak naprawdę nie wiemy, czy jedziemy po zamówienie podwójne, czy nie. Wszystko okazuje się w momencie odbioru, pierwszego, lub drugiego (w Wolt mogą być max 3 zamówienia na raz), a nawet pomiędzy nimi.
Wsparcie
Kwestią, w której Wolt miażdży Uber Eats jest support. W Uberze jest on praktycznie całkowicie automatyczny. Co gorsza jest kompletnie nieintuicyjny, ale też po prostu słaby. W razie problemów z bieżącym zamówieniem da się co prawda skontaktować z żywym człowiekiem, ale żeby do tego doszło, trzeba się konkretnie nagimnastykować i zajmuje to za dużo czasu. Co gorsza często nie wnosi to nic do rozwiązania problemu. Ostatnio będąc już u klienta zorientowałem się, że wydano mi złe zamówienie (torby niepodpisane, złe dania). Postanowiłem mu pomóc z reklamacją zakładając, że jeśli kurier to zgłosi będzie mu łatwiej odzyskać pieniądze. W efekcie straciliśmy kilkanaście minut, żeby ostatecznie dowiedzieć się, że mam powiedzieć klientowi, żeby reklamował u siebie w aplikacji. Najlepsze że na koniec zaproponowali mi, żebym oznaczył zamówienie jako niedostarczone (ROTFL).
W Wolcie natomiast jest rozbudowany dział supportu, w którym w prosty sposób można skontaktować się z życzliwymi osobami, które pomogą w większości spraw. Co prawda w połowie roku wprowadzono bota, który poprzedza kontakt z żywym supportem, ale jego rolą jest raczej przygotowanie informacji, czego dotyczy sprawa, tak aby później nie było trzeba tego opisywać.
Stabilność aplikacji
W tej materii Uber Eats wypada natomiast zdecydowanie lepiej niż Wolt. Aplikacja działa w zasadzie bez większego zarzutu. Jest dostępna cały czas, nie zawiesza się, nie wygasza. Jak nie ma zasięgu i nie może czegoś przeprocesować, to robi to zaraz po tym, jak znów uzyskamy połączenie z internetem. Mogę jeździć z telefonem w kieszeni i być spokojnym, że zlecenia są dla mnie cały czas wyszukiwane. W każdym razie jest tak na androidzie, ostatnio z spotkałem się z opinią, że na iOS różnie bywa.
W Wolcie o takiej stabilności możemy tylko pomarzyć. Regularnie zdarza mi się, że appka przy wygaszonym ekranie przechodzi w stan takiego jakby uśpienia. Znika z ekranu, zamówienia nie przychodzą, ale kiedy kliknie się na jej ikonę, to jestem niby zalogowany. Ile czasu jeździłem w tym roku sądząc, że Wolt szuka dla mnie zleceń, kiedy w rzeczywistości tak nie było? Wole nie myśleć! Dodatkowo, zdarzają się problemy z oznaczaniem, że zamówienie zostało odebrane lub dostarczone. Żeby dany proces zakończyć, konieczny może być nawet kontakt z supportem. Aktualizacja naszej pozycji na mapie w Wolt również pozostawia wiele do życzenia. O ile w Uber Eats można ich mapę używać zamiast normalnego GPSa, to Wolt mija się to z celem.
„U mnie działa”
W Wolt wszystkie te problemy (a także znikające przed upływem minuty zamówienia) jak dotąd były usprawiedliwiane problemami z lokalizacją, czy też zasięgiem w naszych telefonach. Czasem można odnieść wrażenie, że jest to odpowiedź w stylu „u mnie działa”. No może na najnowszych telefonach działa to lepiej niż na starszych, ale obawiam się, że większość kurierów nie używa do dostaw najnowszych flagowców… Uber potrafił stworzyć appkę, w której nie doświadcza się takich – wpływających ostatecznie na nasze zarobki – problemów. Tak więc fajnie by było jakby Wolt zamiast oczekiwać, że kurierzy będą korzystać z lepszego sprzętu, po prostu poprawił aplikację.
Na plus jeśli chodzi o aplikację Wolta można zapisać to, że zużywa znacznie mniej baterii niż Uber Driver.
Przy tej okazji mam mały tip dla osób korzystających z obydwu appek naraz. Jeśli czekamy w danym momencie na zamówienie i mamy odpalone obydwie appki, lepiej mieć na wierzchu Ubera. Na Wolt można się z każdego poziomu przełączyć i widać dokładne informacje o zamówieniu. W Uberze, żeby wiedzieć gdzie jest restauracja, musimy zobaczyć ją na mapce, a na nią nie da się przełączyć, jeśli jakaś inna aplikacja jest na wierzchu w telefonie.
* Po publikacji tego tekstu dostałem info, że można się przełączyć na mapkę klikając na ikone Ubera na pasku powiadomień. Tak więc teoretycznie mógłbym tego tipa usunąć, ale może ktoś poza mną też tego dotąd nie odkrył, więc zostawiam:)
Podsumowanie
Jest jeszcze drobiazg który chętnie przeniósłbym z Uber Eats do Wolt. Mam tu na myśli sposób wyświetlania wykonanych kursów. W Wolcie mamy tylko nazwę restauracji i składowe opłaty. W UE dochodzi do tego jeszcze informacja skąd dokąd była dostawa. Co więcej do każdej dostawy dołączona jest mapka. Pozwala to potem lepiej przeanalizować dzień pracy i łatwiej jest wyciągnąć jakieś wnioski na przyszłość.
Jak widać zarówno aplikacja Uber Driver jak i Wolt Partner ma swoje plusy i minusy. Ogólnie znacznie lepiej oceniam appke Uberową. Przewagi tej niebieskiej wynikają przede wszystkim z bardziej fair podejścia firmy do swoich dostawców.
Jeśli moje teksty pomogły Ci, albo po prostu uważasz je za wartościowe, możesz wesprzeć mnie za pomocą powyższego guzika:)
Wychodzi na to, że jakby tego nie ubrać w słowa, Uber pojawił się na horyzoncie jako pierwszy i od razu wyznaczył niedościgniony standard. Niektóre apki potrafią zabłysnąć w pojedyńczych elementach, ale król po tylu latach wciąż zostaje niepokonany ;P Pozdrowienia ze Śląska
Zależy pod jakim względem. Uber ma lepszą appkę, ale w większości aspektów został w tyle za Woltem. Przede wszystkim w tym, co w tej branży najważniejsze, czyli dostępności do zamówień i zarobków. Co prawda w listopadzie i grudniu Uber wypada lepiej, ale przez większość część roku Wolt bije go na głowę. Oczywiście piszę z perspektywy Warszawy, w innych miastach może to wyglądać inaczej.
Co do pro tipa. Da się przerzucić na ekran ubera w takiej sytuacji. Wystarczy z listy powiadomień wybrać ubera i przerzuca na uberowska mapę.
Co do ustalenia adresu w uberze przed wgl dalszym zainteresowaniem się zamówieniem. Jest czat z klientem, można do niego też zadzwonić i zapytać o adres dostawy, trzeba se radzić. 🙂
O tej mapce, ktoś mi na grupie Uberowej na FB dziś pisał. Niesamowite, że przez tyle dostaw, nawet przez przypadek mi się to nie kliknęło 😀 W każdym razie to super info. zaraz dodam do tekstu.
Odnośnie dzwonienia… no jednak jak dla mnie to lipa, że Appka Ubera nie pokazuje miejsca dostawy. Da się to jeszcze ponoć w inny sposób przeskoczyć (wciskając odbiór i zaraz cofając to), ale no tak jak napisałem Wolt daje te info od razu i tu ma wielką przewagę.