Przejdź do treści
Strona główna » Blog » Dostawca jedzenia » Gdzie się podziały tamte dostawy?

Gdzie się podziały tamte dostawy?

Czyli zarobki w Uber Eats Vs Wolt part 2.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Jeśli moje teksty pomogły Ci, albo po prostu uważasz je za wartościowe, możesz wesprzeć mnie za pomocą powyższego guzika:)

Uwaga : artykuł ten został napisany w drugiej połowie 2022 roku – od tego czasu bardzo dużo się zmieniło – szczególnie w Wolt. Dlatego traktuj ten tekst wyłącznie w kategoriach ciekawostki historycznej. Bardziej aktualny tekst znajdziesz TU

Jednym z pierwszych felietonów jakie zamieściłem na tym blogu był tekst opisujący moje wrażenia po pierwszym miesiącu pracy w Wolt. W tamtym artykule pokusiłem się o porównanie Wolt z Uber Eats, na którym jeździłem – na tamten moment – już od roku. Teraz chciałbym odnieść się do tego, co tam napisałem. Ostatecznie jestem już mądrzejszym o kilka miesięcy i kilkaset dostaw na Wolcie. Zasadniczo jestem zdania, że w lutym dosyć trafnie wychwyciłem główne różnice między tymi appkami. Postaram się więc nie powtarzać za bardzo. Niemniej niektóre rzeczy warto teraz rozwinąć, czy też uściślić. Inna sprawa, że Wolt przez te ponad pół roku trochę się zmienił. Uber natomiast popadł w swego rodzaju stagnację. Te kwestie też postaram się dziś opisać. Mamy też za sobą porę letnią i warto przyjrzeć się temu, jak obydwie appki przez ten okres nas traktowały. W związku z tym, że dostawałem sygnały, że niektóre moje teksty są za długie, rozbiję ten felieton na dwie części. Dziś zajmiemy się finansami i porównam zarobki w Uber Eats i Wolt na przestrzeni ostatnich 8 miesięcy.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Jeśli moje teksty pomogły Ci, albo po prostu uważasz je za wartościowe, możesz wesprzeć mnie za pomocą powyższego guzika:)

Finanse

Nowy dodatek w Wolt

Szczegółowe wyliczenia i strukturę zarobków opisałem w lutym. Zasadniczo zmieniła się od tego czasu jedna, ale istotna kwestia.

Od maja tego roku Wolt zaczął płacić za wydłużony dojazd do restauracji. Zasady są te same co w przypadku wydłużonej dostawy. Za każde 100metrów powyżej dystansu jednego kilometra kurier rowerowy otrzymuje 10gr, a zmotoryzowany 20gr. O ile w przypadku dostaw rowerowych jest to ciągle symboliczny dodatek, o tyle na skuterze, lub samochodem robią się to całkiem fajne kwoty. W Wolt w dużo większym stopniu niż w Uber Eats środek transportu ma wpływ na odległość. Dotyczy to zarówno odbioru, jak i dostawy. Na rowerze rzadko zdarzają się dojazdy, lub dostawy powyżej 2km zwykle są w okolicach 1km lub mniej. Samochodem mogą być to odległości nawet do 5km. Jeśli więc do restauracji mamy powiedzmy 3km i potem 3 km dostawy, to samej kilometrówki wpada 8zł i to bez VAT. Pamiętać oczywiście należy, że Wolt liczy dystans w linii prostej i trasa jaką przejedziemy może być dłuższa niż to za co zapłacą.

Wizerunkowa wtopa?

Mimo, że wprowadzona zmiana jest przecież świetną wiadomością dla dostawców Wolt, to jednak firma zaliczyła przy okazji jej wprowadzenia mały kryzys wizerunkowy. Otóż dodatek za dojazd do restauracji został przedstawiony jako zmiana w strukturze zarobków. Pieniądze na dojazdy miały być przesunięte ze stawki bazowej. Rzeczywiście w dniu wprowadzenia dodatku obniżono stawkę za dostawę o 1zł. Kurierzy zamiast cieszyć się z pozytywnej zmiany, mieli poczucie, że wyjdą na tym jak Zabłocki na mydle. W rzeczywistości jednak stawki podstawowe formalnie dalej są przecież takie jak były. Maj – kiedy wprowadzono tę zmianę – był okresem, w którym wszyscy doświadczeni kurierzy i tak spodziewali się obniżki zarobków. Wystarczyło więc darować sobie to dziwne wytłumaczenie i opóźnić obniżkę o tydzień, lub przesunąć o ten tydzień wprowadzenie dodatku i wszyscy byliby szczęśliwi. Szczególnie, że jak się potem okazało była ta ostatnia w tym roku obniżka w Wolcie.

Okres ciepły

Trzeba przyznać, że Wolt świetnie się spisał w tym roku w ciepłych miesiącach. Rekrutacja została szybko zamknięta, a obniżki stawki bazowej zatrzymały się na całkiem rozsądnych kwotach. Nie było też istotnych kombinacji w bonusach. Dla odmiany Uber ewidentnie miał zakusy, aby – tak jak w poprzednich latach – skasować mnożniki i questy w Warszawie. Kurierzy najwyraźniej szybko ich wyjaśnili, bo po tygodniu od ich skasowania – mnożniki wróciły. Questy utrzymały się co prawda przez całe lato, ale nazwać je humorystycznymi to jak nie powiedzieć nic. Liczba wymaganych kursów była w zasadzie nierealna do zrobienia, a dodatek za nie był i tak bardzo mały.

Kto stał, a kto jeździł?

Kluczową kwestią w okresie letnim jest oczywiście jednak dostępność do zleceń. Jak to mawiają kurierzy lepiej jeździć za 10zł/kurs niż czekać na kurs za 15zł. Zarówno w Wolt jak i w Uber Eats liczba zleceń w letnich miesiącach była oczywiście znacząco niższa niż wcześniej. O ile w Wolcie dało się jeszcze coś zarobić, to w Uber Eats było już naprawdę bardzo mało zamówień.

Wydaje mi się, że Uber całkowicie poległ w centralnych dzielnicach Warszawy, gdzie w godzinach lunchowych jest najwięcej zamówień. O ile w strefach dalszych od Centrum zdarzało mi się coś dla amerykańskiej firmy zawieźć (głównie śniadania z Maka w poranki), o tyle w tych dzielnicach, w których jest też Wolt, na Uberze nie łapałem nic. Ogólnie odnoszę wrażenie, że w tych restauracjach, które Wolt obsługuje, to właśnie tę aplikację najchętniej używają warszawscy klienci. Zwykle w takich miejscach, gdy spotykałem innych kurierów, to byli oni – tak jak i ja – po zamówienie z niebieskiej appki, a tam gdzie zamówienia czekają na kurierów, też większość paczek miało symbole Wolta. Mimo to, czytając różne fora, czy też oglądając filmiki Dexterowskiego można odnieść wrażenie, że najwięcej zamówień minionego lata wozili niektórzy dostawcy Glovo.

Glovo dominuje?

Z czego to może wynikać? Po pierwsze Wolt jest dostępny w mniejszej ilości punktów. Przede wszystkim fińska aplikacja nie obsługuje Mc Donald’s (mnie to cieszy), a bez wątpienia ich zamówienia stanowią znaczący procent wszystkich dostaw, jakie globalnie wożą kurierzy. Po drugie na pewno kluczową sprawą jest system pracy w Glovo, który premiuje najbardziej aktywnych kurierów i to oni właśnie mieli najlepsze lato. Po trzecie natomiast, nie da się nie zauważyć ekspansywnych kampanii reklamowych Glovo. Dzięki nim żółta appka zdaje się wypierać przede wszystkim Ubera. Ubera, który sprawia wrażenie jakby odpuszczał sobie polski rynek dostaw. Dość powiedzieć, że we Francji Uber Eats jest tytularnym sponsorem najwyższej ligi piłkarskiej, a u nas trudno gdzieś znaleźć, jakieś choćby drobne reklamy. Ograniczają się w zasadzie do spamu na skrzynkach mailowych dotychczasowych klientów Eats, czy przewozu osób.

Zarobki w Uber Eats vs Wolt

Podsumowując felieton sprzed ponad pół roku napisałem:

Dziś

już nie użyłbym tak łagodnych słów. Bez wątpienia obecnie Wolt jest zdecydowanie lepszą aplikacją do zarabiania pieniędzy. Zmiana mojego podejścia nie wynika tu ze złej oceny sytuacji w lutym. Jest raczej efektem dramatycznego kryzysu Uber Eats w ostatnich miesiącach. Różnice w zarobkach były w ciepłym okresie drastyczne. Po pierwsze wynikało to z bardzo małej liczby zamówień na Uberze, ale też z bezsensownych questów. Questów, które wcześniej pozwalały niwelować straty Ubera wynikające z samej niższej stawki za pojedyncze dostawy.

Aplikacja Appjobs Work w lipcu zamieściła na swoim blogu półroczne podsumowanie statystyk zarobków z Ubera, Wolt i Glovo. Według tych danych kurierzy Wolt zarabiali w pierwszym półroczu 2022 średnio 34,71zł/h, Glovo 31,27zł/h… Uber Eats natomiast 20,03zl! To miażdżąca różnica, a trzeba pamiętać, że w styczniu, czy lutym Uber jeszcze jako tako hulał, więc te dwa miesiące zawyżają rzeczywisty wynik.

Co dalej?

Jesień już wita nas pełną gębą. Zamówienia ewidentnie nieco się ruszyły, choć raczej nie tak jak to było w zeszłym roku. Wolt we wrześniu na krótko odpalił pełną rekrutację dla skuterów i samochodów. Po kilku dniach jednak status spadł na „niskie zapotrzebowanie”. W efekcie po nieco rozczarowującym jednak wrześniu, od kilku dni zamówień było naprawdę dużo. Niestety póki co nie poszły za tym podwyżki stawek. Z tego co piszą kurierzy z dłuższym stażem, w zeszłym roku zimowe stawki zostały wprowadzone 1 października. W tym na razie zdarzały się jedynie przedłużenia stawki lunchowej na godziny popołudniowe.

Uber, który latem chyba pierwszy raz zdecydował się zatrzymać rekrutację, we wrześniu odpalił ją z powrotem bez ograniczeń. Na plus trzeba im przyznać, że questy zaczynają wyglądać już nieco lepiej. Mimo to dalej są na poziomie takim, który mnie osobiście nie zachęca do próby podejścia do nich.

Na pewno możemy spodziewać się wzrostu wynagrodzeń, zarówno dzięki większej liczbie zamówień, jak i lepszym warunkom finansowym. Czy jednak zarobki w Uber Eats i Wolt będą tak dobre jak w zimne miesiące poprzednich lat? Postaram się na to pytanie odpowiedzieć w oddzielnym felietonie.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Jeśli moje teksty pomogły Ci, albo po prostu uważasz je za wartościowe, możesz wesprzeć mnie za pomocą powyższego guzika:)

2 komentarze do “Gdzie się podziały tamte dostawy?”

  1. Pingback: Driver kontra Partner - porównanie appek Uber Eats i Wolt

  2. Pingback: Tacy sami, niuanse między nami - dostawy na Uber Eats i Wolt

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *