Niniejszy felieton został napisany w marcu 2022 roku. Od tego czasu w Wolt zmieniło się praktycznie wszystko. Tekst ten traktuj zatem wyłącznie jako ciekawostkę historyczną.
Porównanie pracy w Uber Eats i Wolt
Nic nie męczy dostawcy jedzenia tak, jak oczekiwanie na zamówienia. Jeśli kursy wpadają Ci jeden po drugim, możesz jeździć 3 godziny i mieć wrażenie, jakby minęła jedna. Za to wystarczy godzina bez zamówienia, żeby mieć wszystkiego dosyć. Moim zdaniem najlepszym rozwiązaniem aby zmniejszyć ryzyko przestojów jest zainstalowanie drugiej apki. Sam od połowy stycznia zapisałem się dodatkowo do Wolt. Mam tu już 50 dostaw za sobą, tak więc postaram się przestawić Wam pierwsze wrażenia i pokuszę się o porównanie Uber Eats i Wolt.
Mimo, że mam już za sobą rok pracy w Uberze, a i wcześniej zdarzało mi się dostarczać obiady z mojej dawnej restauracji, to jednak nie ukrywam, że rozpoczęcie współpracy z Wolt nieco mnie stresowało. Po pierwsze zastanawiałem się, czy aplikacja będzie na tyle intuicyjna, że bez problemu przeprowadzi mnie przez proces dostawy. Obawiałem się też, czy przyzwyczajenia z Uber Eats nie spowodują, że popełnię na Wolcie jakieś błędy. Oczywiście miałem pewne obawy, czy da się w ogóle w miarę łatwo pogodzić działanie na dwóch aplikacjach jednocześnie. Okazało się, że dla kuriera Ubera wejście w Wolta jest zupełnie bezproblemowe.
Nie mogło być inaczej
Obydwie aplikacje co do zasady są bardzo podobne. Zarówno w Wolt jak i w Uber Eats pracujemy wtedy kiedy chcemy i tam gdzie chcemy. W obydwu aplikacjach klient płaci z góry przelewem. Kurier nie musi więc rozliczać się gotówką, czy wozić ze sobą terminala płatniczego. Aplikacje działają też w dość podobny sposób. Otrzymujemy zamówienie, które możemy przyjąć lub nie. Następnie jedziemy po odbiór i zaznaczamy, że mamy już jedzenie. Potem już tylko pozostaje dostarczyć klientowi posiłek i oznaczyć, że praca została wykonana.
Bardzo fajną sprawą w Wolcie jest to, że już przed zaakceptowaniem zamówienia dostajemy informację skąd mamy odebrać paczkę i gdzie ją dostarczyć. Dzięki temu możemy kontrolować gdzie się znajdziemy. Jest to szczególnie przydatne, gdy zbliżamy się już do końca naszego dnia pracy. Opcja ta pozwoliła mi ostatnio wykonać 2 kursy więcej niż bym zrobił, gdyby nie było to określone. Po prostu widziałem, że kursy są w miarę po drodze do mojego domu, więc mogłem je przyjąć bez obawy, że aplikacja każe mi jechać w przeciwnym kierunku. Któż na Uberze nie miał takiej sytuacji, że pomyślał sobie „a wezmę jeszcze jedno”, po czym po odbiorze załamywał ręce, gdy okazało się, że teraz oddali się od domu o kolejne kilka kilometrów?
Support
Kolejną wieeeelką przewagą Wolta jest niesamowity – z punktu widzenia dostawcy, który pracował na Uberze – Support. W każdej chwili można tu liczyć na pomoc żywych i życzliwych ludzi. Kiedy masz jakiś problem, albo prośbę, niemal natychmiast otrzymasz odpowiedź na chacie. W Uberze, żeby się czegokolwiek dowiedzieć musimy najpierw kilka minut szukać, gdzie możemy w danej sprawie napisać. Najczęściej zresztą nie znajdujemy stosownego miejsca i piszemy gdzie bądź, licząc na dobry humor kogoś, kto to przeczyta. Odpowiedź najczęściej dostajemy „copypastową”, nierzadko zresztą nie rozwiązującą problemu.
Kiedy zacząłem korzystać z Wolta miałem podobne skojarzenie do sytuacji, gdy kilka lat temu moja kochana małżonka wykupiła mi u siebie w firmie pakiet jednej z prywatnych firm ochrony zdrowia. Nagle okazało się, że można się zapisać do specjalisty za tydzień, a nie za rok, że można dodzwonić się do recepcji w 2 minuty, a nie liczyć, że w ogóle dodzwoni się, choćby za pół godziny. Przejście na kontakty z Supportem Wolt, to mniej więcej ten poziom szokującego doznania 🙂
Odnośnie samej aplikacji mam jeszcze jedno wrażenie. Wydaje mi się, że „zżera” ona zdecydowanie mniej baterii niż apka Ubera.
Zamówienia
Pierwsze dwa, czy trzy tygodnie były dla mnie jednak rozczarowujące. Kiedy jest mokro i ślisko wybieram dostarczanie samochodem. A tym środkiem lokomocji unikam centrum Warszawy. Nie chcę tkwić w korkach i martwić się o parkowanie, za które jeszcze dodatkowo muszę płacić. Jeżdżę, głównie po terenie, który w Wolcie znajduje się przy zachodniej granicy strefy dostaw. Porównanie ilości zamówień Uber Eats do tych z Wolt wypadało tu zdecydowanie na korzyść zielonej apki. Zaledwie kilka razy Woltowi udało się dać mi zamówienie szybciej niż Uberowi. Nie jest to dziwne. Siłą rzeczy, jeśli w jakimś miejscu strefa dostaw danej aplikacji się kończy, to mieszkający tam ludzie, mają do wyboru dużo mniej restauracji, niż w apce, która sięga zdecydowanie dalej.
Sytuacja wywróciła się natomiast o 180*, gdy pogoda zrobiła się już wystarczająca, żebym skusił się na jazdę rowerem. Kiedy mam wolne kilka godzin ruszam na rowerze do szeroko pojętego Centrum. Za każdym razem gdy tam jeździłem, zdecydowanie więcej kursów wpadało mi na Wolcie. Można powiedzieć, że od 12:00, no może 12:30 do 15:00, praktycznie cały czas miałem co robić. Sądząc po ilości kurierów z niebieskimi plecakami, Wolt świetnie się zadomowił w Śródmieściu. Bardzo dużo zamówień z tej aplikacji to lunche do biur. Ciągłość dostaw w gorącym okresie wynika też chyba z tego, że Wolt najwyraźniej planuje dla dostawcy kolejne zamówienia z wyprzedzeniem. Kiedy jest niezły ruch, apka daje info, że po ukończeniu danego kursu, jest duża szansa, że dostaniemy następne. Jeśli wyrobimy się na czas, to z tego co zauważyłem zawsze, to obiecane zamówienie dostajemy.
Problem w tym, żeby się wyrobić.
Aplikacja Wolta pokazuje czas jaki mamy na odebranie zamówienia, a także na dostarczenie go do klienta. Na Uberze też jest taka informacja i ma charakter raczej prognozujący, za ile czasu będziemy na miejscu. Na Wolcie jednak odnosi się wrażenie, że ma to wyraźnie charakter celu do wykonania. Patrzysz na to i czujesz – o tej godzinie masz deadline. Nie jest to za przyjemne, szczególnie, że terminy te ustalone są (przynajmniej dla rowerów) mocno na styk. Najczęściej dojeżdżam na miejsce mniej więcej na czas. Na przypięcie roweru, znalezienie mieszkania, czy też przekazanie jedzenia pozostaje jednak już tylko chwila. Ostatecznie często mi tego czasu nieco brakło. Zapewne nie wiążą się z tym żadne istotne konsekwencje i przestałem się już tym przejmować. Niemniej umówmy się – jeśli ktoś nie lubi się spóźniać, a ja nie lubię, to czuje się z tym kiepsko.
Rekrutacja
W przeciwieństwie do Ubera, Wolt dba o to, żeby kurierów nie było za dużo. Kiedy widzą, że w danym momencie mają już wszystkie dostawy zabezpieczone rekrutacja jest zamykana. Dzięki temu zamówienia nie „rozmywają się” po ludziach i każdy kurier ma szanse zarobić. Oczywiście w czasie gdy rekrutacja jest otwarta średnia liczba kursów spada, ale potem można mieć nadzieję, że do czasu następnego okresu przyjęć, będzie już tylko lepiej.
Warto też zauważyć, że rejestracja w Wolcie przebiega bez zbędnych komplikacji. Aplikacja wymaga dostarczenie tylko zupełnie niezbędnych do rejestracji informacji.
Współpraca z restauracjami
O ile w Uber Eats większość zamówień to duże sieciówki, to Wolt nastawiony jest jednak głównie na pojedyncze restauracje i mniejsze sieci. Co prawda ostatnio Wolt wprowadza do swojej oferty KFC i Burger King, ale myślę, że podobnie jak ja, tak i większość dostawców Ubera nie narzeka specjalnie na współpracę z tymi punktami. Zmorą dostawcy Uber Eats są przede wszystkim lokale McDonald’s. Tam otrzymanie zamówienia na czas zdarza się dość rzadko, a obsługa bywa niesympatyczna. W Wolcie na szczęście tej sieci nie ma, co wpływa też na płynność zamówień. Mam wrażenie, że w niebieskiej apce, udaje się wykonać średnio więcej zamówień na godzinę niż w zielonej. Jestem przekonany, że brak „Maków” też odgrywa tu swoją rolę. W każdym razie czas oczekiwania na zamówienia z Wolta wydaje mi się być ogólnie krótszy.
Podobnie jak w Uberze, tak i w Wolcie można zaznaczyć, że zamówienie jest opóźnione. O ile w Uberze to raczej wyłącznie wiadomość systemowa, o tyle w Wolcie wpływa na godziny widoczne na „osi czasu” danego zamówienia. Co ciekawe opóźnić zamówienie można o określoną liczbę minut. Prawdopodobnie więc informacja ta dociera też do klienta.
Zarobki ***
Ogólnie przyjęło się na różnych grupach dotyczących dostarczania, że na Wolcie zarabia się dużo lepiej niż na Uber Eats. Czy wygląda to tak rzeczywiście?
Schemat zarobków to chyba największa różnica pomiędzy obydwoma aplikacjami.
Pierwsza rzecz, która zwraca uwagę, to proporcje składowych w opłacie za kurs. Wolt ma dużą stawkę bazową, natomiast groszową kilometrówkę. Zarobki są więc bardzo przewidywalne. Jeśli założymy, że zrobimy określoną liczbę kursów, możemy mniej więcej być pewni ile zarobimy. Różnica to będzie kilka złotych + ewentualne napiwki. Napiwki, które jak dotąd klient musi zadeklarować z góry! Ten absurdalny system powoduje, że według moich wyliczeń w Wolt napiwki dostawałem 2 albo i 3 razy rzadziej niż w Uber Eats. Napiwki w Wolt były też mniejsze niż w Uberze. Jak dotąd zawsze było to kilka złotych. Na spotkaniu on line z dostawcami, pracownik Wolta Stanisław ogłosił, że pracują nad wprowadzeniem napiwków po dostawie. Być może więc niedługo pod tym względem sytuacja się poprawi.
Kilometrówka
Drugim absurdem z punktu widzenia, kogoś kto pracował na Uberze, jest w Wolcie liczenie kilometrówki po linii prostej od restauracji do klienta. Każdy kto dostarczał jedzenie, wie że takie kursy, gdzie leci się cały czas przed siebie zdarzają się rzadko. Osoby, które jeżdżą samochodem lub skuterem doskonale wiedzą, że zdecydowanie częściej trzeba pokonać drogę dłuższą o 50, a nawet i 100%.
Niesamowite jest też to, że firma, która tak bardzo dba, by kurier czuł się jak część pewnej społeczności, żeby nie powiedzieć wręcz rodziny, która inwestuje tak wiele w świetny support, zdecydowała się w filmiku szkoleniowym oznajmić, że jest to najbardziej sprawiedliwy system liczenia kilometrów. ROTFL. Najbardziej sprawiedliwy dla kogo? Bo kurier na nim może być TYLKO stratny. Biorąc pod uwagę jaka jest kwota kilometrówki, a jak wspomniałem wcześniej w Wolcie jest ona groszowa, to takie przedstawienie sprawy uważam za gigantyczną wtopę wizerunkową. Lepiej byłoby powiedzieć: „To prawda kilometry liczymy w linii prostej, ale przecież u nas opłata podstawowa jest większa niż gdziekolwiek indziej”.
Zapewne z uwagi na to, że liczenie kursu w prostej linii najmniej dotyka kurierów rowerowych, zarabiają oni w Wolt o 1zł mniej na kursie niż ci poruszający się samochodem, lub skuterem. Dodatkowo za dostawy autem i skuterem jest podwójna kilometrówka. Ciekawostką jest też, że skuterowcy, którzy wynajmą pojazd od współpracującej z Woltem firmy Hop.City, dostaną jeszcze dodatkową złotówkę dopłaty do każdego kursu.
Bonusy
Trzecim kamyczkiem do ogródka zarobków w Wolcie jest kwestia bonusów, czyli odpowiedników uberowych Questów. Odkąd jeżdżę w Wolt bonus jest cały czas taki sam. Dwa razy dziennie można odstać dodatkowe 30zł za wykonanie 9 kursów w ciągu 3 godzin. Już widzę miny Uberowców którzy to czytają 🙂 Warto tu jednak zaznaczyć, że o ile w Uberze zrobienie 9 kursów w 3 godziny wydaje się być kompletnie nierealne, o tyle w Wolcie taka szansa jest. Żeby to się jednak udało trzeba po pierwsze te 9 kursów dostać, trzeba się sprężać i liczyć na to, że po drodze nic się nie wydarzy. Że restauracje będą wydawać na czas, że zawsze bez problemu znajdziemy klienta i że odbiór nie będzie się przedłużał.
W Uberze (w Warszawie) obecnie te same 30zł dostajemy za wykonanie tych samych 9 kursów, ale mamy na to 12 godzin! Praktycznie każdy, kto postanowi tego questa pierwszego poziomu osiągnąć, zrobi go – pytanie tylko ile mu to zajmie. Bonus w Wolcie należy więc traktować jako ekstra premię, nie jak w Uberze, jako motywację do dłuższego bycia on line.
Ok, przejdźmy więc do konkretów!
W pierwszej kolejności chciałbym Wam przedstawić porównanie stawek jakie są na Uber Eats i Wolt w Warszawie obecnie. Przedstawianie stawek podstawowych dałoby na pewno mylny obraz, co do tego, jak to porównanie wypada. Niemniej na sam koniec zamieszczę też stawki podstawowe. Zaznaczyć tu też muszę, że są to kwoty bez podatku Vat. Jeśli więc dostawcy Ubera zdziwią się, że stawki są niższe niż widzą w aplikacji, to dlatego, że Uber pokazuje wypłatę z doliczonym Vat. Jak wiadomo, tego podatku kurier zatrudniony przez Partnera nie dostanie.
Obecnie stawki przez większość dnia w Wolcie wyglądają następująco:
13zł za dostawę dla roweru i 14zł dla skutera i samochodu.
Do tego dochodzi symboliczna opłata za kilometrówkę w wysokości 10gr (dla rowerów) i 20gr (dla samochodu i skutera) za 100 metrów liczone za dystans pokonany powyżej 1 km. Czyli dopłata za kurs 1,6 kilometra wynosi 60 groszy, lub 1,20zł. Przypomnijmy, że dystans liczony jest w prostej linii. Ten kurs może w rzeczywistości wymagać przejechania na przykład 2,5km.
W Uber Eats obecnie w Warszawie
możemy przyjąć, że średni mnożnik wynosi x1,2. W różnych godzinach i dzielnicach może być on oczywiście mniejszy x1,1, ale też i większy. Przyjmuję do tego porównania jednak x1,2 bo przez większość dnia w Centrum jest właśnie taki mnożnik. Stawki wyglądają następująco.
Opłata podstawowa 5,2 zł x1,2 + kilometrówka 1,80×1,2zł. Dostawa na odległość 1km przy tych warunkach daje nam zaledwie 8,40zł, przy 3 km natomiast wychodzi 12,72zł. Pojedyncza dostawa na rowerze staje się bardziej opłacalna na Uberze, niż na Wolcie, dopiero gdzieś w okolicach 4km – trudno to dokładnie określić, gdyż na Uberze, szczególnie w przypadku dostaw rowerowych, sprytny kurier jest w stanie przejechać mniejszy dystans, niż wskazuje aplikacja. Samochodu, czy skutera nie ma co nawet porównywać. Na pewno w jednej i drugiej firmie więcej jest dostaw krótszych niż nawet te 3 km.
Jak widać poszczególne dostawy wypadają zdecydowanie na korzyść Wolta. Im dłuższa dostawa tym dysproporcja na korzyść Wolta się zmniejsza.
Jeszcze większa różnica pojawia się gdy weźmiemy pod uwagę dostawy podwójne.
Wolt płaci pełną stawkę za każdy przejazd, podczas gdy Uber znacząco ucina stawkę bazową. Do tego trasę liczy raz – od punktu pierwszego odbioru, do punktu ostatniej dostawy.
W najbardziej drastycznym przykładzie, porównajmy podwójną dostawę z tej samej restauracji do tego samego bloku w odległości jednego kilometra.
Wolt – samochodem 2x14zł =28zł rowerem 2x13zł=26zł.
Uber – 6,80×1,2+kilometrówka 1,8×1,2 = 10,32!! – oczywiście jest to przykład skrajny, takie dostawy raczej się nie zdarzają, ale pokazuje to skalę różnicy jaka może się pojawić.
Stawki podstawowe
mogą się ewentualnie pojawić latem (choć nie muszą) to:
w Wolcie 9zł rower/10zł samochód i skuter.
W Uberze 5,2zł podstawy +1,8zł za kilometr
Przy stawkach podstawowych już przy ok 2km dostawa na rowerze Uberem opłacałaby się bardziej niż taka sama dostawa w Wolt.
W czym Uber ma przewagę jeśli chodzi o zarobki?
To co zasadniczo zmniejsza przewagę zarobków w Wolt nad Uber Eats, to po pierwsze kwestia napiwków. Dopóki Wolt nie wprowadzi możliwości dawania ich po dostawie, będą na pewno na korzyść Ubera. Przeglądałem niedawno swoje dostawy i wyszło mi, że na Uberze dostaję napiwek średnio za co 6 kurs. Na Wolcie wyszło rzadziej niż raz na dziesięć kursów. W dodatku Uber w pierwszej kolejności namawia klienta do zapłacenia napiwku w postaci danego procenta od zamówienia. W efekcie póki co ja dostawałem na Wolcie napiwki niższe niż większość napiwków z Ubera.
Drugą kwestię, którą też już poruszałem są questy, które w Uberze są zupełnie realne do zrobienia (przynajmniej na pierwszym – porównywalnym do bonusów z Wolta – poziomie).
Po doliczeniu kasy z questa, który daje obecnie ok 3zł dodatkowo na kurs. Stawki na Uberze zaczynają wyglądać tak
kurs 1km – 11,40zł, natomiast 3km to już 15,72zł!.
Jak widać, jeśli realizuje się questy na Uberze, a te są jak najbardziej wykonywalne to różnica w stawkach za pojedyncze kursy nie wygląda już aż tak korzystnie dla Wolta. Co więcej warto pamiętać, że obecne questy na Uberze są znacznie słabsze, niż te ze szczytu sezonu. Z drugiej strony tak jak wspominałem, jeśli jest dużo zamówień, to na Wolcie da się zrobić nieco więcej kursów niż na Uberze.
Pamiętajmy, że szczególnie w Uberze stawki w różnych miastach mogą się znacząco różnić. Dlatego jeśli nie jesteście z Warszawy spytajcie znajomych z Waszego miasta, jakie stawki obowiązują u Was na obydwu aplikacjach.
Osoby, które mają problem z płynnością finansową nie ucieszy zapewne fakt, że w Wolcie wypłata jest 2 razy w miesiącu i to po kilku dniach po zakończeni danego okresu. W Uberze pieniądze za każdy poprzedni tydzień zwykle są dostępne już we wtorek.
Podsumowując
Wejście do Wolta było bardzo gładkie, odbieram tę aplikację bardzo pozytywnie i nie musiałem sobie śpiewać pod nosem oooo i’m an alien i’m, a legal alien i’m an Uberman in new Wolt 🙂
Gdyby ktoś mi kazał wybrać, na której apce będę jeździł wybrałbym Wolta. Na pewno przez większą część roku można na nim zarobić trochę więcej kasy. Daje on też większą stabilność, dzięki czasowemu zamykaniu rekrutacji, gdy jest przesycenie kurierów. Nie bez znaczenia byłby też tutaj świetny dostęp do supportu. Uważam jednak, że optymalnym rozwiązaniem jest łączenie tych dwóch aplikacji. Działają one podobnie i nie ma problemu aby je ze sobą godzić. Jakby nie było, w żadnej aplikacji obecnie nie ma takiej sytuacji, że zamówienia wpadają non stop. Ostatecznie lepiej jest dostarczać, niż siedzieć na tyłku.
Poproś o kod polecający do Uber Eats, który pozwoli otrzymać Ci dodatkową kasę. Napisz do mnie przez messenger lub e-mail. Kod do Wolta znajdziesz w nagłówku strony.
*** niniejszy tekst opisuje sytuację w lutym 2022. Od tego czasu Wolt zmienił się diametralnie, dlatego traktujcie ten felieton raczej jako historyczną ciekawostkę.
Jeśli moje teksty pomogły Ci, albo po prostu uważasz je za wartościowe, możesz wesprzeć mnie za pomocą powyższego guzika:)