Od wejścia restauracji z sieci McDonald’s do oferty Wolt minęły już 2 miesiące. Jest to więc chyba odpowiedni czas aby ocenić jak została przeprowadzona integracja między tymi firmami. Niestety pierwsze wrażenia nie tylko pozostawiają wiele do życzenia, ale wręcz zwiastują rychłą katastrofę. Za niespełna dwa miesiące swoją premierę będzie miała kanapka drwala – czy Wolt podoła temu wyzwaniu?
Jak wiadomo McDonald’s to największy dostarczyciel zamówień na delivery. Nie znam konkretnych liczb, ale każdy kto jeździ na aplikacjach, które tę sieć obsługują wie, że stanowią one znaczący odsetek wszystkich zamówień. Po dwóch miesiącach z pewnością można to zauważyć także na Wolt. Oczywiście nie ma ich jeszcze tak wiele jak na Uberze. Tam według moich obliczeń stanowią one – w zależności od pory roku – od 30 do 40% wszystkich zamówień. Z pewnością jednak na Wolcie też jest ich dużo i w teorii liczba ta powinna się zwiększać. Czy będzie? Mam spore wątpliwości. Trudno nie zauważyć, że integracja została delikatnie rzecz ujmując wprowadzona w mocno niefortunny sposób. Jeśli w tym zakresie nie zajdą gruntowne zmiany, kurierzy przestaną przyjmować zamówienia z amerykańskiej sieci. Tym samym rozczarowani czasem dostawy klienci przestaną zamawiać Maka przez Wolta.
Na czym polega problem?
Jak było na Uberze?
Zamówienia z McDonald’s były przez całe lata największą zmorą dostawców z obsługujących je aplikacji. Głównym problemem zawsze były często pojawiające się i nierzadko długie czasy oczekiwania na przygotowanie zamówienia w restauracji. Opóźnienia te wynikały głównie z tego, że pracownicy wielu punktów tej sieci drukowali sobie zamówienia dopiero, gdy kurier pojawiał się na miejscu. W takiej sytuacji, jeśli dostawca miał szczęście, to obsługa przygotowywała je poza kolejką i musiał czekać kilka minut. Jeśli szczęścia nie miał to trafiały do zwykłej kolejki wraz zamówieniami gości będącymi w restauracji i tymi zamawianymi przez Drive thru. Wtedy zdarzały się i klikudziesięciominutowe oczekiwania.
Problem został dostrzeżony przez centralę firmy w ubiegłym roku. W moim podsumowaniu wywiadów z raportu Stavy pisałem Wam, że Dyrektorka McDrive w Polsce mówiła, że skrócenie czasu dostawy jest obecnie priorytetem firmy. Podjęto szereg działań mających to na celu. Najważniejszym zapewne z nich jest wprowadzenie automatycznego drukowania się zamówień. I rzeczywiście, pod koniec ubiegłego roku zwróciłem uwagę, że moje odbiory Maków na Uberze przebiegają dużo lepiej. Zamówienia najczęściej są już albo gotowe, albo na ukończeniu. Rzadko zdarza mi się, czekać na zamówienie z McDonald’s na Uberze dłużej niż 5 minut.
Jak jest na Wolcie?
Niestety odkąd dostawy z McDonlads pojawiły się na Wolt, stare koszmary powróciły ze zdwojoną siłą. W zasadzie normą jest, że zamówienie nie tylko nie jest przygotowane. Nie jest nawet wydrukowane w momencie gdy docieramy do restauracji. Co gorsza, nawet jak już jesteśmy, to zarówno my, jak i obsługa musimy czekać, aż zamówienie się wydrukuje! Toż to sytuacja jeszcze gorsza niż była na Uberze przed zmianami… Z tego co dowiedziałem się w jednej z restauracji, integracja została przeprowadzona tak, że zamówienie drukuje się dopiero 5 minut po pojawieniu się kuriera. Moje obserwacje zdają się to potwierdzać. Od jakiegoś czasu pilnuję czasu, kiedy zamówienie pojawia się na ekranie pracowników. Rzeczywiście zwykle dochodzi do tego właśnie ok 5 minut od momentu kiedy pojawię się pod restauracją. Mam tu na myśli raczej kilkanaście metrów, niż kilkaset. Ktoś powie, że to nie jest tak, bo czasem ma już zamówienie gotowe jak przyjedzie. Owszem czasem tak się zdarza. Moim zdaniem wyjaśnienie jest tu bardzo proste. Zwyczajnie wcześniej był już na miejscu inny kurier, który zirytowany sytuacją odpiął się od zamówienia. To dzięki niemu zamówienie jest już wydrukowane, a my przyjechaliśmy na gotowe.
Kanapka drwala na Wolt
Wejście kanapki drwala do oferty McDonald’s to zawsze przełomowy dzień w naszej branży. Z jakiegoś – trudnego dla mnie do zrozumienia – powodu danie to cieszy się oszałamiającą popularnością. Kto nie jeździł w dniu premiery drwala, ten nie jest w stanie sobie wyobrazić, jaki kosmos się z tym wiąże. W restauracjach tłumy, zamówień multum. Pracownicy wielu z knajp spod znaku dużego M – w tych dniach – łamią wszelkie procedury, żeby tylko wyrobić się z pracą. Dobrze by było, żeby centrala Wolt też zrozumiała powagę sytuacji. Jeśli nic się nie zmieni w sposobie integracji ich apki z McDonald’s przez najbliższe kilka tygodni, to zwyczajnie dojdzie do kompletnej wizerunkowej i finansowej katastrofy. Jestem pewny, że żaden kurier jeżdżący jeszcze na innych apkach niż Wolt, nawet nie spojrzy na zamówienia z Maka z niebieskiej apki. Ci, którzy jeżdżą tylko na Wolcie, po pierwszym kilkudziesięciominutowym czekaniu na zamówienie, też już kolejnych nie wezmą. Czy McDonald’s będzie chciał kontynuować współpracę jeśli Wolt kompletnie zawiedzie w kluczowym momencie roku i ich hit – kanapka drwala – będzie docierać do klientów z ogromnym opóźnieniem, albo i wcale?
Podsumowanie
Integrację Maków z Wolt wprowadzono tak, jak większość innych zmian odkąd firmę przejął DoorDash. Interes kuriera jest jak zawsze na ostatnim miejscu. Co z tego, że dostawca już z założenia ma czekać za darmo na zamówienia z McDonald’s? Niech się cieszy, że może zarobić te czasem nawet mniej niż 7zł za kurs. Jedynym pomysłem na zapewnienie realizacji zamówień Wolta w ostatnim czasie jest zatrudnianie kolejnych kurierów. Zapewne póki co to jeszcze działa, ale mam przeczucie, że kanapka drwala zweryfikuje niebieską apkę i Wolt będzie miał poważne problemy w połowie listopada.
PS. Warto też zauważyć, że Wolt jako jedyna apka rozwożąca zamówienia z McDonald’s nie ma plecaków teleskopowych. W zwykłych kostkach, które są na wyposażeniu Wolt, dużo trudniej jest bezpiecznie umiejscowić napoje z Maka. Dlaczego Wolt nie wprowadza do Europy sprzętu, jakiego od dawna używają już podobno kurierzy w Japonii?
Jeśli moje teksty pomogły Ci, albo po prostu uważasz je za wartościowe, możesz wesprzeć mnie za pomocą powyższego guzika:)