Złoto dla zuchwałych
Są takie dni w roku, kiedy niezależnie od ogólnych tendencji, aplikacje nie nadążają z przydzielaniem zamówień kurierom. Okresy przedświąteczne, ostatnie dni przed rozpoczęciem roku szkolnego, inauguracja kanapki drwala w Maku, czy godziny przed i w trakcie ważnych meczów reprezentacji Polski. Nic jednak nie równa się dniom, w którym ma miejsce drastyczne załamanie pogody.
W swoim pierwszym felietonie opisywałem zależność zarobków kuriera od pory roku. To głównie wiąże się oczywiście z pogodą. Zapowiadałem spadek stawek i bonusów w aplikacjach. Wskazywałem też dlaczego w tym roku, być może nie będą one aż tak drastyczne jak w latach poprzednich. Rzeczywiście w ostatnich tygodniach zarówno Wolt, Uber jak i Stuart pokusiły się o nieznaczne obniżenie stawek. Sprawdziło się też, że tendencja ta jest mniej gwałtowna niż w roku ubiegłym. Dodatkowo, mimo doskonałej pogody jaką mieliśmy w ostatnim miesiącu, minione dwa tygodnie przyniosły fajny wzrost ilości zamówień i przełamały w końcu koszmarny zastój z początku roku.
Poczucie humoru natury
Mało kto spodziewał się jednak tego co wydarzy się w Prima Aprillis :). Kompletny nawrót zimy w środkowej i południowej Polsce, a przede wszystkim gwałtowne opady śniegu spowodowały absolutny boom na zamówienie przez aplikacje. Komu chciałoby się wychodzić z domu w taką pogodę? Na pewnie nie klientom, ale również w domu została większość dorywczych dostawców. Z oczywistych względów na ulicach pozostali niemal wyłącznie kurierzy samochodowi. Tylko najwięksi hard corowcy ruszyli na łowy na rowerach, a nawet skuterach. Mój najwyższy podziw wzbudził wczoraj dostawca, który jeździł w tych warunkach na monocyklu elektrycznym. Jeśli to czytasz – SZACUN STARY!.
Kiedy się pali aplikacje są hojne!
Aplikacje szalały. Wolt od samego rana bombardował zachętami do ruszenia na miasto. Podniósł też stawki w godzinach, które ostatnio zostały nieco przycięte, a także dodał dodatkowy bonus wieczorem! Mimo tych starań, niemal do północy Warszawa miała status gorąco. Kursy wpadały jeden za drugim. Dość powiedzieć, że aplikację włączyłem będąc akurat na bemowskim odcinku S8, czyli ładne 3-4 km za końcem strefy dostaw Wolta i od razu zostałem zarzucony zamówieniami. Nie przyjąłem chyba z 5 zanim przyszło takie, które uznałem za warte zachodu na początek pracy.
W Uberze przezornie od początku dnia uruchomiono atrakcyjny jak na tę porę roku, ale wymagający zaangażowania quest. 39 dodatkowych złotych za 11 kursów, 63 za 15 i aż 100zł za 20 wykonanych kursów w godzinach 10:00-22:00. Ja skupiłem się na Wolcie, ale mój Przyjaciel pracujący na Uberze wspominał mi, że aplikacja usilnie chciała go wyciągnąć na rowerze z Łomianek do McDonald’s na Conrada! Stuart z informacji jakie dostałem zwiększył wyraźnie stawki za zamówienia łączone, a także rzucił bonusy: 100zł za 30 kursów w weekend, 300zł za 50 kursów, a nawet dość abstrakcyjne 1000zł za wykonanie 70 dostaw w ten weekend.
Takim promocjom trudno się oprzeć. Mimo że zwykle w weekendy nie jeżdżę, to tym razem z pewnością spiję trochę z tego rogu obfitości. Warunki do pracy są oczywiście trudne: śliska nawierzchnia, niepewni w jeździe niedzielni kierowcy, zasypane miejsca do parkowania… no i sama aura. Lekko nie będzie, ale jeśli sygnał zamówienia wpada non stop, to kurier jest zadowolony. Do zobaczenia na trasie. Zaróbcie dziś fortunę 🙂
PS. prognozy pogody przepowiadają utrzymanie się tej wiosennej zimy co najmniej do 10 kwietnia 😉
PS2. Kurierów Pyszne, Bolt i Glovo zachęcam do napisania w komentarzu co Wasze apki zrobiły by zachęcić ludzi do wyjścia z domów w tych dniach.
Jeśli moje teksty pomogły Ci, albo po prostu uważasz je za wartościowe, możesz wesprzeć mnie za pomocą powyższego guzika:)