Przejdź do treści
Strona główna » Blog » Bolt Food » Aplikacjom sprzyjają kryzysy

Aplikacjom sprzyjają kryzysy

Food delivery ’23 – część 2

Niedawno zaproponowałem Wam artykuł, w którym opisałem szereg – zwykle niekorzystnych dla dostawcy jedzenia – zmian jakie zaszły w poszczególnych aplikacjach food delivery. Uzbierało się tego tyle, że postanowiłem podsumowanie tego procesu zostawić na osobny felieton. Dziś więc zastanówmy się czemu większość aplikacji stale proponuje nam coraz gorsze warunki pracy, mimo że w kraju od wielu już miesięcy szaleje duża inflacja? Dlaczego dostawcy jedzenia są jedyną chyba w kraju grupą pracowniczą, która zarabia mniej niż 2 lata temu? Czy praca jako dostawca na aplikacjach ma jeszcze sens?

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Jeśli moje teksty pomogły Ci, albo po prostu uważasz je za wartościowe, możesz wesprzeć mnie za pomocą powyższego guzika:)

Pandemia

O tym, że pandemia była złotym okresem dla aplikacji pisać raczej nie trzeba. Z dnia na dzień zamknięto wszystkie restauracje. Zamawianie jedzenia stało się dla niektórych ludzi wręcz koniecznością. W tym okresie przekonali się oni, że jest też po prostu wielką wygodą. Aplikacje rosły w siłę. Szczególnie w pierwszym roku „zarazy” aplikacje zbudowały sobie bardzo dużą bazę klientów, którzy pozostali – mniej, lub bardziej – stałymi klientami do dziś.

Inflacja i kryzys

Czytając tu i ówdzie dyskusje na temat stanu branży food delivery spotykam się czasem z opiniami, że aplikacje muszą szukać oszczędności. Nie dość, że jest kryzys gospodarczy to jeszcze inflacja, jaką możemy w Polsce zaobserwować powoduje, że ludzi nie stać już na zamawianie jedzenia z restauracji.
Z raportu Stavy, o którym pisałem Wam kilka tygodni temu wynika jednak co innego. Oczywiście restauracje zamykają się, ale w ich miejsce otwierają się nowe. Ogólna liczba zamówień okazała się w minionym roku nawet nieco wyższa niż w roku go poprzedzającym. To co dla aplikacji najważniejsze kwota zamówień natomiast znacząco wzrosła. Inflacja okazała się więc dla nich bardzo korzystna. Aplikacje rozliczają się z restauracjami na podstawie % od wartości zamówienia. Im droższe zamówienia, tym więcej zarabiają aplikacje. Firmy food delivery z pewnością stać na to, aby płacić nam więcej. A jednak w rzeczywistości płacą nam w zasadzie wręcz coraz mniej. Dlaczego tak się dzieje?

Popyt i podaż

Odpowiedź na to pytanie zasadniczo brzmi trywialnie i brutalnie dla nas – bo mogą. W jednym ze swoich pierwszych tekstów pokusiłem się o stwierdzenie, że branża food delivery to jedna z najbardziej kapitalistycznych sfer w gospodarce. Wszystko weryfikuje rynek, a przede wszystkim prawo podaży i popytu. Podaż i popyt ma tu znaczenie zasadniczo w dwóch kwestiach. Pierwsza to popyt na zamówienia u klientów. Czyli najprościej rzecz ujmując czy klienci chcą zamawiać jedzenie za pomocą aplikacji. Druga to podaż naszych usług, czyli ilu kurierów jest chętnych jeździć z dostawami. W oczywisty sposób im więcej jest chętnych dostawców, tym mniej zamówień na nich przypada. Im mniej zamówień do zawiezienia ma kurier tym bardziej będzie skłonny jeździć za coraz niższe stawki. Wynika to z tego, że większość aplikacji płaci kurierom na akord. Jeśli kurierzy mają zamówienia zarabiają – czasem nawet sporo – jeśli nie to tracą czas za darmo.

Inwazja

Na kilkanaście dni przed inwazją wojsk Putnia na Ukrainę w swoim pierwszym felietonie wspomniałem, że to co się dzieje za naszą wschodnią granicą może mieć ogromny wpływ na rynek dostaw w Polsce. Wojna, która poza wszystkimi straszniejszymi konsekwencjami, wpłynęła też znacząco na naszą – dostawców jedzenia – sytuację.

Do Polski przyjechały tysiące chłopaków i dziewczyn, dla których zostanie dostawcą jedzenia było najłatwiejszym sposobem żeby zarobić jakieś pieniądze. Aby zacząć jeździć na aplikacjach naprawdę niewiele potrzeba. Ani umiejętności, ani wykształcenia, ani nawet znajomości języka. Formalności, czy sprzęt może pomoc załatwić partner rozliczeniowy. Co więcej aplikacje – mimo że twierdzą, że jest inaczej – praktycznie nie weryfikują, czy osoba, na którą założone jest konto, rzeczywiście świadczy usługę dostawczą. Handel kontami z aplikacji to znane zjawisko. Osoby uczestniczące w tym procederze specjalnie się z tym nie kryją. Bez trudu można znaleźć ogłoszenia, o tym, że ktoś chce kupić jakieś konto, albo że ktoś chce sprzedać. Koszt? Kilkaset złotych, ostatnio w okolicach 300-400.

Dostawcy z Ukrainy są już większością

Zapewne każdy kto zamawiał jedzenie przed i w czasie pandemii, a już na pewno kurierzy wtedy jeżdżący, pamiętają, że zdecydowaną większość dostawców stanowiły osoby pochodzące z półwyspu indyjskiego. Ostatnio, w bardzo marnym skądinąd artykule, trafiłem na ciekawe dane. Niestety po kilku dniach zniknęły one z tego tekstu, więc niestety nie podam konkretnych liczb. Dane te były podane na podstawie jednego z największych partnerów rozliczeniowych, czyli firmy Eternis. Z tego, co można tam było wyczytać, ogromną grupę kurierów obecnie stanowią Ukraińcy (być może była to nawet połowa), w dalszej kolejności, byli Polacy, a Hindusi i Pakistańczycy spadli dopiero na trzecie miejsce. W rzeczywistości myślę, że dostawcy z Ukrainy stanowią już zdecydowaną większość przedstawicieli naszej profesji w Polsce. Są przecież partnerzy specjalizujący się głównie w obsłudze naszych sąsiadów ze wschodu i tam stanowią oni prawie 100% zatrudnionych.

Oczywiście szaleństwem byłoby twierdzenie, że w którymkolwiek polskim biurze aplikacji cieszono się z tego, co się dzieje za naszą wschodnią granicą. Faktem jest jednak to, że efektem tej sytuacji są nieprzebrane nowe zasoby ludzkie, które w minionych miesiącach pozwoliły aplikacjom na niekorzystne dla kurierów zmiany naliczania stawek, o których pisałem na początku miesiąca.

Lato

Nadpodaż kurierów to zjawisko najbardziej widoczne w ciepłych porach roku, a w szczególności oczywiście latem. Było tak zawsze – również przed wojną. Pisałem już o tym szerzej 1,5 roku temu, ale pomyślałem, że warto może wrócić do tego tematu, bo większość moich czytelników nie będzie przecież przekopywać się przez mój blog aż tak głęboko, żeby dotrzeć do aż tak odległych wpisów. Oczywiście w tym miejscu muszę zaznaczyć, że w niektórych miastach (głównie trójmiasto) lato jest – za sprawą rzeszy turystów – akurat bardzo dobrym okresem. Są to jednak wyjątki.

Dlaczego latem zarabiamy najmniej?

Na Fecebookowych grupach dostawczych pojawiają się teraz (końcówka lipca) rozgoryczone posty, w których początkujący kurierzy narzekają, że myśleli, że dorobią coś sobie na food delivery, a tymczasem w ogóle nie dostają zleceń. No nie dostają. Nie dość że są początkujący i nie mają jeszcze doświadczenia, które z czasem pozwala zarabiać nieco więcej, to jeszcze zapisali się do aplikacji w najgorszym możliwym okresie. Tak jak i oni, tak i mnóstwo innych osób pomyślało sobie, że fajnie by było sobie pojeździć na rowerze, czy tam skuterze, kiedy jest ładna pogoda i przy okazji coś zarobić.

Co roku liczba zamówień przypadających na jednego kuriera spada gdy tylko pojawiają się pierwsze w miarę ciepłe dni z ładną pogodą. Kolejny krach następuje pod koniec czerwca, gdy studenci kończą sesję a uczniowie rok szkolny.

Wpływa na to nie tylko szalona liczba dostawców, którzy gotowi są wozić jedzenie, ale też dużo mniejszy ruch w całej branży. Po pierwsze kiedy pogoda jest ładna potencjalni klienci sami chętniej wychodzą do restauracji. Po drugie coraz częściej wyjeżdżają też z miasta, czy to na majówkę, czy na czerwcówkę, czy na weekendowe działkowanie. Na koniec w wakacje, a coraz częściej także wczesną jesienią, udają się na urlopy. Po trzecie im jest cieplej, tym ludziom po prostu mniej chce się jeść. W upalne dni, wielu ludzi woli zjeść coś lekkiego, np. ugotować sobie – tanie w tym okresie – warzywa, niż zamawiać gorące dania. Z tego ostatniego powodu zresztą, w letnich miesiącach przesuwa się też o kilka godzin w górę pora szczytu w zamówieniach. Zdecydowanie lepszy ruch jest w porach wczesnowieczornych, niż tych tradycyjnie lunchowych.

Jeśli chcesz dorobić sobie latem na appkach – daruj sobie, lub wybierz takie, na których ma to sens.

Myślę, że czas już powiedzieć to głośno i wyraźnie. Latem zarabianie na aplikacjach takich jak Uber Eats, Wolt i Bolt Food nie ma kompletnie sensu. Nawet mając zainstalowane wszystkie trzy apki trudno jest o pozyskanie satysfakcjonującej ilości zamówień. Oczywiście jeśli kurier znajdzie się we właściwym miejscu i czasie może liczyć na całkiem fajne serie, które w krótkim odcinku czasu dadzą dobry wynik, ale zaraz potem musi liczyć się z kolejnymi przestojami. Co więcej poszczególne kursy na Wolt i Bolt Food są bardzo słabo płatne. Uber Eats w tym roku utrzymał fajne mnożniki na lato, ale zamówień jest bardzo mało.

Nieco inaczej sytuacja ma się z Glovo i Pyszne.pl. Jeśli chodzi o żółta apkę, to tam firma stara się o to, aby kurierzy mieli przyzwoita liczbę zleceń. Na dane godziny zapisać się może ograniczona liczba dostawców i mimo iż opłaty za poszczególne kursy – delikatnie rzecz ujmując – nie są imponujące, to jednak przynajmniej jest co wozić. Najbezpieczniejszą opcją jest Pyszne.pl, które ma stawkę godzinową. Zarobki na pomarańczowej apce są niskie – przez większą cześć roku gorsze, lub dużo gorsze niż u konkurencji, ale akurat w okresie letnim dostawcy Pysznego zarabiają zapewne więcej niż reszta.

Niektórzy doświadczenia kurierzy jeżdżący na aplikacjach odpuszczają sobie okres letni, a czasem wręcz cały ciepły sezon. Zatrudniają się jako dostawcy w restauracjach, zajmują zupełnie czym innym, lub wręcz ładują akumulatory na czas prosperity.

Druga połowa roku

A ten w końcu zawsze nadchodzi. Prawo popytu i podaży zaczyna działać na rzecz kurierów wraz z pogorszeniem pogody. Już latem, jeśli zdarzy się ulewny dzień można nie tylko liczyć na ciągłość zleceń, ale wręcz w nich przebierać. W szerszej perspektywie proces ten następuje stopniowo. Szczyt laby na aplikacjach to przełom lipca i sierpnia. W ostatnim miesiącu wakacji liczba zamówień nieco wzrasta, a w okolicach rozpoczęcia roku szkolnego robi się nawet spory ruch. Wrzesień jednak to zwykle wciąż mało pracowity miesiąc. Od października sytuacja zaczyna się wyraźnie poprawiać i aż do świąt jest coraz lepiej. Przełomowym momentem jest wejście kanapki drwala do restauracji McDonalds. Jest to połowa listopada i zaczyna się miesiąc prawdziwych żniw na apkach. Zarobki rzędu 40zł/h w Warszawie są niemal pewne, a w dobre dni można tę kwotę nawet znacząco przekroczyć.

Czy będzie tak również w tym roku? Podejrzewam, że tak, choć trzeba zaznaczyć, że bonusy i stawki oferowane przez aplikację w szczytowym momencie ubiegłego roku były jednak gorsze niż w latach poprzednich. W 2023 roku nie zdarzyło się jednak na szczęście już nic więcej co mogłoby zwiększyć liczbę kurierów.

Co dalej?

Uważam, że niekorzystne dla kurierów działania aplikacji, jakie zaobserwowaliśmy w ostatnich miesiącach są bardzo krótkowzroczne. Na tu i teraz strategia polegająca na tym, aby zatrudnić jak najwięcej kurierów i obniżać im stawki, na pewno jest korzystna finansowo. Na dłuższą metę nie da się tak budować stabilnej floty dostawców. Nowi po kilku tygodniach odchodzą rozczarowani. Co gorsza część z tych kurierów, którzy od wielu miesięcy, a czasem lat, byli podporą poszczególnych firm też rozgląda się za innymi rozwiązaniami. Część zaczyna korzystać z zamówień konkurencji, a inni wręcz szukają innego zajęcia.

Świetny przykład na poparcie mojej tezy mieliśmy w środę 26 lipca. Przez pół dnia padał średnio intensywny, lecz jednak ciągły deszcz. Nawet nie jakieś burze, czy inne anomalie – to był zwykły letni deszczowy dzień. Na aplikacjach tymczasem zaczęła się przysłowiowa „sraczka”. Praktycznie non stop dostawałem zamówienia na wszystkich platformach. Na Wolt status „gorąco” był blisko do 23! Takie sytuacje normalnie mają miejsce w na prawdę w wyjątkowych sytuacjach. Przed świętami, czy podczas realnych załamań pogodowych. Bolt Food natychmiast podniósł mnożniki do świetnego kursu x1.65. Uber i tak miał je dobre, więc pewnie nie mieli problemu z realizacją zamówień. A co zrobił Wolt? Staś osobiście zamieścił reklamy o rekrutacji.

Pojawia się pytanie, czy późną jesienią gdy większość dostawców „dorywczych” odłoży rowery do piwnicy, będzie jeszcze miał kto wozić jedzenie? Czy w tym roku aplikacje znów założą, że wystarczy podnieść stawki i będzie ok? Nie wiem. Myślę sobie, że ciężko im będzie odbudować zaufanie kurierów. Jeszcze bardziej interesuje mnie, co aplikacje zrobią, gdy na Ukrainie skończy się wreszcie wojna? Państwa zachodnie zapowiadają niespotykanej skali wsparcie finansowe na odbudowę kraju. Barbarzyńskie wojska Putnia zrujnowały go zresztą do cna. Jest co odbudowywać. A kto pierwszy wróci aby się tym zająć? Podejrzewam, że sprawni młodzi ludzie, którzy w Polsce zarabiają grosze – na przykład dostawcy jedzenia.

Rynek aplikacji vs rynek kuriera

W terminologi polityki społecznej mówi się o rynku pracownika i rynku pracodawcy. W food delivery mamy obecnie zdecydowanie rynek aplikacji. To one mogą dyktować warunki i chętnie z tego korzystają, nie bacząc przy tym w żaden sposób na interes tych, od których są przecież zależni. Póki co taka strategia się opłaca.

Nadejdzie jednak czas gdy karta się odwróci. Być może będzie już jednak za późno na to by naprawić zrujnowany wizerunek w branży. Aplikacje powinny mieć świadomość, że nikt z tych którzy teraz próbują swoich szans jako dostawca jedzenia i odbijają się od ściany nie dostając i tak żałośnie płatnych zleceń, nie wróci do tego zajęcia wtedy, gdy rzeczywiście będą tym aplikacjom potrzebni. „Starzy” kurierzy też po mału odchodzą. Sam nie wiem czy doczekam tego czasu gdy przyjdzie rynek kuriera. Lubię taki sposób zarobkowania, ale szczerze mówiąc obecnie, jeśli tylko dostanę jakąś ciekawą propozycję pracy, nie będę się zastawiał nawet 5 minut.

PS. Bolt Food odwalił nowy numer. W zeszłym tygodniu zamknęli wszystkie czaty firmy na Telegramie. Początkowo myślałem, że głównym celem było ukrócenie powszechnego już narzekania na mnożniki i małą liczbę kursów. Okazało się, że nie tylko. Kilka dni temu dostałem bowiem kurs za 6.83zł… Dlaczego jest to dziwne? Bo przecież dotąd Bolt gwarantował w Warszawie minimalną opłatę za dostawę na poziomie 7zł!

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Jeśli moje teksty pomogły Ci, albo po prostu uważasz je za wartościowe, możesz wesprzeć mnie za pomocą powyższego guzika:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *