Zmiana sposobu naliczania stawek w Wolt – pierwsze wrażenia
Minął miesiąc od wprowadzenia przez Wolt nowego sposobu naliczania stawek. Przyszedł więc czas na pierwsze refleksje oparte na doświadczeniach z tego okresu. Bez wątpienia ostatnie tygodnie w niebieskiej apce były bardzo gorące. Niestety nie pod względem liczby zamówień, ani nawet pogody, a pod względem negatywnych emocji. Osoby decydujące o komunikacji z kurierami mogłyby prowadzić profesjonalne szkolenia dla podpalaczy, bo nikt chyba lepiej się na tym nie zna niż oni. Kurierzy natomiast mieli czas aby przekonać się, czy wprowadzona zmiana stawek na Wolt wyszła im na dobre, lub chociaż nie przyniesie im strat. Okazję tę mieli oczywiście tylko Ci, którzy zdecydowali się dać swojej apce szanse. Część po prostu zrezygnowała.
O co ten hałas?
Szczegółowe informacje o zmianach w apce opisałem zaraz po ich ogłoszeniu. Nie będę więc się powtarzał (możecie przeczytać to TU) i tylko pokrótce nadmienię. Że istotą zmiany naliczania opłaty było przejście liczenia długości trasy po linii prostej, na liczenie po najkrótszej trasie na mapie wskazanej przez nawigację wybraną do tego celu przez Wolta.
Komunikacyjne szaleństwo
O tym, że Wolt potrafi obrzydzić swoim kurierom nawet pozytywne zmiany, przekonaliśmy się już w zeszłym roku. Wówczas wprowadzenie opłaty za dojazd do punktu odbioru przedstawiono w taki sposób, że kurierzy poczuli się oszukani. Tym razem dział komunikacji z dostawcami miał dużo trudniejsze zadanie, bo choć zmiany co do zasady były chyba nieuniknione, to warunki jakie zaproponowała firma już na pierwszy rzut oka nie wyglądały optymistycznie.
Przyjrzyjmy się temu po kolei. Na tydzień przed wprowadzeniem zmian, z wielką pompą ogłoszono „wspaniałą nowinę” o tym, że na Wolt wreszcie zapanuje sprawiedliwość (mimo, że przez lata twierdzili, że najsprawiedliwszy był poprzedni system). Ten ruch zresztą spotkał się ze względnie dobrym przyjęciem. Oczywiście zawsze będą ludzie ostrożni, którzy obawiają się zmian, ale i oni podkreślali, że należy poczekać aż Wolt sprecyzuje, jak będą wyglądać nowe warunki. W tym momencie można było w zasadzie poczekać z ogłoszeniem szczegółów do ostatniej chwili i na bieżąco reagować, na nieuniknione oburzenie kurierów.
Wolt jednak postanowił gasić pożar, który jeszcze nie wybuchnął i przedstawił nowe warunki. Już następnego dnia pojawiły się one na stronie, a w piątek Staś opisał je szczegółowo podczas spotkania partnerskiego. Przygotowano piękne przykłady mające pokazać nam, jak to teraz będzie wspaniale. Niestety nie znalazły one szczególnego uznania wśród kurierów i już od piątku przez grupy kurierskie przetoczyła się fala niezadowolenia. Emocje sięgnęły jednak zenitu zdaje się w poniedziałek, kiedy to w ogłoszonych już rzeczywistych warunkach okazało się, że kilometrówka, która jest teraz zdecydowanie kluczowym czynnikiem stawek jest około 30% niższa niż przedstawiono nam w przykładach.
Strajk, którego w zasadzie nie było
Oczywiście taka zagrywka Wolt musiała wywołać burzę wśród kurierów. Zachęceni przykładami z innych krajów, szczególnie Czech i Gruzji, dostawcy Wolt w Polsce natychmiast zaczęli rozmawiać o możliwym strajku. Pierwsze działania były jednak spontaniczne i bardzo chaotyczne. Na wszelkich grupach dotyczących delivery pojawiły się nawoływania do niekorzystania z appki przez kilka dni po wprowadzeniu nowych stawek. Następnego dnia wyklarowała się grupa osób, których twarzą niejako został kurier Adam i protest zaczął przybierać bardziej zorganizowaną formę. W rzeczywistości jednak w zasadzie nie doszedł do skutku. Oczywiście część osób zastosowała się do apelu o bojkocie, ale zapewne był to dość mały odsetek. Wolt raczej tego nie odczuł.
Adam i współpracujące z nim osoby postanowiły, że priorytetem jest jednak utworzenie jakiejś osobowości formalnej, która będzie nas mogła reprezentować przed Wolt. Postawiono tu na formę Związku Zawodowego, którego nie da się oczywiście założyć od ręki. Prace nad tym jednak trwają i można przypuszczać, że przynajmniej taki może być pozytywny efekt ostatniego zamieszania. Pytanie brzmi: Czy jak już powstanie związek zawodowy, będzie aż tak wielu chętnych do protestów?
Nowe stawki w praktyce
Oczywiście, o tym jak na zarobki poszczególnych dostawców wpłynęły zmiany, decyduje wiele czynników. Przede wszystkim pojazd z jakiego korzysta i gdzie jeździ. Znaczenie może mieć tu nawet nie tylko samo miasto w jakim dany dostawca jedzenia pracuje, ale nawet dzielnice, które traktuje priorytetowo. Istotny też jest sposób w jaki dany kurier dotąd pracował. Czy nastawiał się wyłącznie na krótkie kursy? Brał większość zleceń czy wybrzydzał? Czy jeździł wyłącznie w godzinach szczytu, czy raczej „pełnoetatowo”? A w końcu, czy Wolt to jego jedyna apka, czy korzysta też z innych?
To co tu napiszę, to głównie moje odczucia i siłą rzeczy uwarunkowane są moim stylem pracy. Oczywiście biorę tu też pod uwagę opinie jakie wyczytałem na grupach i czatach, ale patrzę jednak z mojej perspektywy.
Zmiana stawek w Wolt – Dostawcy zmotoryzowani
Jak dostarczam samochodem
Przez większość lutego dostarczałem jedzenie samochodem. Na początek więc parę słów dotyczących tego w jaki sposób jeżdżę. Generalnie najczęściej łączę Wolta i Ubera, a ostatnio też mam Stuart. Z tych aplikacji korzystam głównie w dni robocze w godzinach lunchowych. Od 11 do 14 -15, ale często też odpalam Wolta już rano i jeśli wpadnie fajny kurs to go biorę. W tym trybie unikam Centrum Warszawy. Dzielnice po których się głównie poruszam to Bemowo, Ochota, Włochy, Żoliborz i Wola – gdzie jednak staram się raczej nie przekraczać ulicy Towarowej. Oczywiście wynika to z tego, że wolę unikać przesadnych problemów z parkowaniem i ewentualnych korków. Czasami jeżdżę też wieczorami i w weekendy. Wtedy nie robię żadnych ograniczeń. Odkąd weszły nowe stawki, podczas dostarczania samochodem odrzucam zdecydowaną większość kursów poniżej 10zł. Choć trzeba przyznać, że takie kursy dostawałem niezwykle rzadko.
Z racji łączenia Wolta z innymi apkami nie ma sensu patrzeć na stawkę godzinową, tak więc moje porównania dotyczą poszczególnych zleceń. Po prostu kiedy dostawałem dane zlecenie starałem je sobie przeliczyć na stare stawki. Oczywiście brałem tu pod uwagę zarówno fakt, że wcześniej kursy były liczone po linii prostej, jak również to, że 1 kilometr zarówno dojazdu, jak i dostawy był bezpłatny.
Moje wrażenia
Po tym miesiącu pracy z nowymi stawkami uważam, że zarobki za poszczególne kursy na samochód w tym momencie wychodzą mi z grubsza podobnie do tych na starych zasadach. Na kursach dłuższych, szczególnie z dojazdem ponad 1km nieco zyskujemy, na kursach krótszych tracimy. W ogólnym rozrachunku wydaje mi się, że zostało to przeliczone dosyć trafnie. Oczywiście trzeba pamiętać, że dzięki temu, że mam kilka aplikacji łatwiej jest mi odrzucać króciaki. Im dalej będziemy wchodzić w porę ciepłą, tym częściej pewnie będzie się pojawiać pokusa wzięcia krótkiego kursu. Z drugiej strony mnie to raczej nie będzie dotyczyć, bo nie po to jestem kurierem, żeby kisić się w aucie i kiedy pogoda pozwala przesiadam się na rower.
Pamiętać też trzeba, że był to luty i te chwile kiedy w apce jest gorąco, w Warszawie prawie nie występowały. W takich momentach będziemy na zmianach najbardziej stratni, a to za sprawą dużo mniej korzystnego dla kurierów rozliczania zamówień łączonych. W ekstremalnych sytuacjach przecież, zdarzało się dawniej wozić nawet po 3 zamówienia naraz, z których każde było liczone po pełnej stawce. Teraz taka trasa wyszłaby znacznie taniej i należałoby się zastanowić, czy jest w ogóle sens z tej opcji korzystać. Niemniej przy dużej dozie szczęścia jeżdżąc samochodem wciąż mamy szanse, na trafienie jakiejś fajnej godzinówki. W najlepszym układzie trafiłem w ciągu jednej godziny dwa długie kursy, które dały mi wynik powyżej 60zł.
Zmiana stawek w Wolt – Skutery
Na skuterze nigdy nie jeździłem, więc tu mogę tylko domniemywać. Stawki są względnie zbliżone do tych samochodowych, 10 groszy mniej na kilometrze, to różnica kosmetyczna. Myślę, jednak, że dla dostawców skuterowych zmiany były bardzo niekorzystne. Wynika to głównie z innego stylu jazdy. Skuterom łatwiej się poruszać po Centrum, gdzie zamówień jest najwięcej. Z racji tego, że jest im dużo łatwiej zaparkować, czy też omijać korki, pracują dużo szybciej niż kurierzy samochodowi. W efekcie jeśli tylko są zamówienia, to mogą ich wykonać dużo więcej. Zapewne częściej też niż samochody dostawali i dostają kursy krótsze, a także chętniej je akceptowali. Siłą rzeczy pojawia się dla nich dylemat, czy dalej skupiać się na liczbie kursów, czy raczej na ich długości. Czego nie wybiorą – będą stratni. W pierwszej wersji dlatego, że na krótkich kursach przy nowych zasadach tracą bardzo dużo. W drugiej wersji są w plecy, bo robią dużo mniej dostaw.
Zmiana stawek w Wolt – Rower
Odkąd weszły nowe zmiany, warunki pogodowe przekonały mnie do wyjścia na rower 5 razy. Moje obserwacje są tu porażające. Zaledwie około kilkanaście % kursów było lepiej płatnych niż przed zmianami! Zyski te zresztą były groszowe, a same kursy mające w końcu dobrze ponad 4km były zarówno męczące, jak i siłą rzeczy trwały dość długo. Dobrze, że chociaż trafiały się czasem takie kursy. Z pewnością były one na dystansach takich, jakich nie dostałbym na rower według starych zasad. Na większości kursów byłem oczywiście stratny, często zresztą – znacząco stratny.
Jedną rzeczą ratującą nowe stawki, tą która powoduje, że samochodem wciąż moim zdaniem opłaca się jeździć na Wolt są w pełni płatne dojazdy (czego nie ma na innych apkach). Niestety zdecydowana większość kursów jakie dostałem na rower miała bardzo krótkie dojazdy. To się wyraźnie rzuca w oczy i można domniemywać, że algorytm dla rowerów musiał zostać w tej kwestii zmieniony. Nie wiem czy aż do takiej wersji, że system ściąga po prostu najbliższego dostawcę rowerowego, czy może dystans (i czas) w którym zaczyna go wyszukiwać został stanowczo zmniejszony, ale coś musiało się tu zadziać. Skoro więc dojazdy na rowery są bardzo krótkie, to akurat dla tego pojazdu warto przyjrzeć się moim tabelkom BUWoS. Te niestety nie wyglądają dla Wolta zbyt optymistycznie. Niebieska Apka z pewnością straciła pozycję aplikacji płacącej najlepiej, a w godzinach szczytu i wieczorami jest po prostu aplikacją płacącą kurierom rowerowym najgorzej!
Dzień z bonusem
Obecnie wyjście na rower w Wolt ma sens chyba tylko z założeniem zrobienia bonusa, a to jak wiemy jest zwykle loterią. Niemniej w czwartek udało mi się. Brałem wszystko jak leci, w tym podwójne, jeździłem na dużej intensywności… i udało się zrobić 9 zamówień nawet nieco wcześniej niż o 15:00. Dostałem za to 125zł, co daje oczywiście całkiem sensowną godzinówkę. Spójrzmy jednak na to nieco inaczej. W zeszłym roku w marcu, kiedy jeszcze nie było przecież nawet dopłaty za dojazd, dostałbym za to około 150zł! W Polsce szaleje dwucyfrowa inflacja, a my dostajemy wypłaty zmienione o podobną kwotą, tylko w dół.
Staś uzasadniając na spotkaniu partnerskim zmiany mówił, że nowe stawki mają odzwierciedlać włożony w dostawy wysiłek. Drogi Stasiu zachęcam Cię serdecznie do zrobienia w 3 godziny 9 kursów na rowerze, mam dziwne przeczucie, że zmęczysz się bardziej, niż wykonując 9 kursów – nawet zdecydowanie dłuższych – na skuterze 😉 Wydaje mi się, że opłaty za dostawy rowerowe są zdecydowanie niedoszacowane. Co z tego, że maja bazę o 1zł większą, skoro 1zł to zaledwie 400 metrów kilometrówki? Kilometrówki, która jest zresztą gorsza, niż w kursach skuterowych, czy samochodowych.
Konieczna zmiana?
Stary system bez wątpienia nie był ani sprawiedliwy, ani mądry dla funkcjonowania platformy. To co czyniło go dobrym dla kurierów, to przede wszystkim wysokie stawki i bardzo korzystny sposób naliczania zamówień łączonych. Czy tego chcieliśmy, czy nie – zmiany były raczej nieuniknione i po prostu potrzebne. Problem w tym, że wszystko wskazuje na to, że przy okazji reorganizacji, Wolt postanowił część naszych pieniędzy zatrzymać dla siebie. Skoro ja – kurier, który nie polował nigdy specjalnie na krótkie kursy, a także nierzadko brał także te zlecenia, które nie były szczególnie perspektywiczne – widzę, że zmiany wyszły na moja niekorzyść (podczas pracy na rowerze), to wątpię aby było wielu takich, którzy są z nich zadowoleni. Jeśli Wolt twierdzi, że jest inaczej, to no cóż… po tym w jaki sposób postanowili nam zakomunikować nowy system miesiąc temu, straciłem resztę zaufania do tego, co w jest nam mówione w oficjalnej komunikacji.
Podsumowanie
Pojawiają się też kolejne pytania. W jakim stopniu i czy w ogóle stawki w niebieskiej apce będą maleć wraz z poprawą pogody? Czy i w jakim stopniu będą rosnąć pod koniec roku? Czy doczekamy się kiedykolwiek takich kwot, jakie sugerowano nam pod koniec stycznia?
Na koniec chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na jedną rzecz. Mamy dopiero początek marca. Za kilka tygodni zamówień zrobi się coraz mniej, a kurierów którzy będą wychodzić z domu żeby coś zarobić więcej. Nawet jeśli jakimś cudem stawki nie zostaną zmniejszone, to liczba zamówień na kuriera będzie spadać, a co za tym idzie będziemy się decydować na branie coraz mniej opłacalnych kursów. Czy wtedy opłaty za dostawy będą się kalkulować chociażby na samochody? Wątpię.
Jedyna nadzieja jest w tym, że skoro coraz więcej kurierów jeździ na kilku aplikacjach, to rynek przestanie regulować liczba kurierów na danej apce, a atrakcyjność proponowanych przez apkę warunków. Niestety perspektywa nastania swego rodzaju rynku pracownika – kuriera wydaje się być jednak odległa. Być może tak bardzo odległa, jak dużo zostało czasu do końca wojny na Ukrainie.
Gabriel, wielkie dzięki za postawioną kawkę 🙂